Szafraniec pytany o to, czy szpitale polowe rozwiążą problem kolejek do SOR-ów, odpowiedział: "miejmy nadzieję". Ocenił, że "zdarzyło się to, że SOR-y, to wąskie gardło systemu opieki zdrowia, nie przyjmuje wszystkich pacjentów i niestety, te karetki oczekują po kilkanaście godzin". Zaznaczył, że takie oczekiwanie "wyłącza je z systemu i nie możemy pełnić funkcji zespołów wyjazdowych do pacjentów w stanie zagrożenia życia". - System ochrony zdrowia jest w agonii, system ratownictwa medycznego też umiera powoli - powiedział. "Nie zdążamy wszędzie" Ratownik zaznaczył jednak, że szpitale polowe to słuszne rozwiązanie. - Te szpitale to jedyne wyjście, bo możemy ratować ludzi, którzy potrzebują pomocy w przypadku zawałów, udarów. Nie tylko covid zabija, ale też normalne, znane choroby - podkreśliła. - Nie zdążamy wszędzie - przyznał, odpowiadając na pytanie, jak wielogodzinne oczekiwania karetek wpływają na pracę ratowników. Szafraniec wytłumaczył, że jego ostatni wyjazd do pacjenta "niecovidowego" trwał godzinę. - Jechałem do pacjenta, który potrzebował pilnie pomocy, a jechaliśmy godzinę - zaznaczył, dodając, że tyle zazwyczaj trwała cała standardowa procedura. - Jak będziemy tak dysponowani do tych pacjentów, którzy nie mają covida, będą skazani na śmierć z powodu innych chorób - podsumował. Przyznał, że liczba wyjazdów nie jest ważna. - Ważny jest czas wyjazdu, zazwyczaj kończył się do godziny. Teraz to od kilku, do kilkunastu godzin, przez to jesteśmy wyłączeni z systemu dla jednego pacjenta. Dodatkowo czas oczekiwania na SOR-ach, następnie dezynfekcja karetki i zespołu to kolejne godziny - wylicza ratownik. - Ten system jest niewydolny, bo karetki oczekują przed szpitalami, czekają aż ktoś umrze i się zwolni miejsce - stwierdził. "Jesteśmy na granicy" Zapytany przez dziennikarki, czy w jakiś sposób czuje się odpowiedzialny za sytuację ratowników, odpowiedział: - Poniekąd tak, bo być może zbyt delikatnie podchodziliśmy, jeśli chodzi o spotkania w Ministerstwie Zdrowia. Prosiliśmy, by ministerstwo rozwiązało nasze problemy dotyczące statusu zawodowego ratownika medycznego i dziś by to w zdecydowany sposób pomogło - stwierdził. - Jesteśmy na granicy wytrzymałości psychicznej - podsumował.