Organizacja opiera się na danych uzyskanych od klubów oraz kart abonamentowych. Jej prezes - Tomasz Napiórkowski - twierdzi, że co najmniej 1600 z nich zdecydowało się na ponowne honorowanie takich kart. Przedstawiciele PFF nie mają zamiaru publikować listy placówek, które otworzyły się mimo obowiązujących obostrzeń. - Nie chcemy nikogo narażać - przekazał Napiórkowski. "Nie ma zakazu korzystania z takich miejsc" Tomasz Napiórkowski sygnalizuje, że należy spodziewać się policyjnych kontroli, ale jednocześnie utrzymuje, że klubowiczom korzystającym z zajęć nie grozi żadna kara. - Według rozporządzenia obowiązuje zakaz prowadzenia działalności. Nie ma jednak zakazu korzystania z takich miejsc - powiedział polsatnews.pl. Grzywny mogą spodziewać się za to właściciele klubów. Nieprzestrzeganie obostrzeń może skutkować karą administracyjną w wysokości do 30 tys. złotych. Prezes Polskiej Federacji Fitness zaznacza jednak, że "do tej pory władze przegrały niemalże wszystkie procesy z przedsiębiorcami".