Adam Niedzielski mówił, że utrzymujący się przez dłuży czas poziom 35-40 tys. zakażeń dziennie - krytyczny dla wydolności systemu opieki - byłby sygnałem mówiącym o konieczności wprowadzania dodatkowych instrumentów np. nowych obostrzeń czy pewnych form przymusu szczepiennego dla wybranych, zagrożonych grup. - Teraz nie ma żadnych przesłanek, by tak postępować - podkreślał. - Wszystkie lockdowny i wszystkie restrykcje do tej pory były nakierowane na ograniczenia transmisji wirusa, ale była to także forma obrony wydolności systemu opieki zdrowotnej, głównie szpitalnictwa, które jest pod największą presją - dodawał minister zdrowia. Zobacz też: USA: Dr Anthony Fauci: Kolejna fala COVID-19 nie ominie osób zaszczepionych- W obecnej fali widzimy fundamentalne różnice w porównaniu z poprzednimi, jeśli chodzi o wzrost liczby zakażeń, jego tempo i hospitalizacje. Wydaje się, że wszystkie obiektywne warunki pozwalają nieco odważniej i bardziej liberalnie podchodzić do zarządzania epidemią - mówił. Szczepienie dzieci Minister akcentował, że rząd podejmując decyzje dotyczące walki z pandemią, działa pragmatyczne i racjonalnie. Zaprzeczał, by to polityczna kalkulacja, obliczona na utrzymanie poparcia części elektoratu była powodem niewprowadzania obowiązkowych szczepień przeciw COVID-19. Niedzielski przypomniał też, że rząd czeka na decyzje Europejskiej Agencji Leków i Komisji Europejskiej w sprawie szczepienia młodszych dzieci i zapowiedział, że jak tylko one zapadną, resort wyda komunikat dopuszczający szczepienie w grupie 5-11 lat. Może to się wydarzyć, jak przekazał, jeszcze przed końcem listopada. Minister podał, że Polska zgłosiła chęć zakupu w ramach unijnych przetargów ponad 300 tys. dawek leku przeciw COVID-19 molnupiravir i poinformował, że być może już w grudniu będzie on dostępny dla polskich pacjentów. Niedzielski zapowiedział też przedłużenie programu Profilaktyka 40 plus, co najmniej do połowy przyszłego roku. W jego ramach, każdy Polak powyżej 40. roku życia otrzymał jednorazowy dostęp do bezpłatnego pakietu badań diagnostycznych. Pytany o zdalną naukę, szef MZ stwierdził, że nie powie definitywnie, iż nigdy jej nie będzie, ale podkreślił, że w tej chwili takie scenariusze nie są rozważane. Utrzymanie stacjonarnej nauki - zapewniał minister - jest priorytetem.