W związku z dynamicznie rosnącą krzywą zakażeń, politycy nie wykluczają wprowadzenia dalszych obostrzeń, mających na celu ograniczenie kontaktów międzyludzkich. Pierwsze niemieckie miejscowości zaczyna obejmować zakaz opuszczania mieszkań. Tego rodzaju nadzwyczajne środki wprowadzono w środę w miasteczku Mitterteich w Bawarii. Jego mieszkańcy mogą opuszczać swoje domostwa, ale tylko w konkretnych przypadkach, np. zrobienia zakupów, wizyty u lekarza, aby dojść do pracy albo zatankować samochód. W ostatnich dniach w tej miejscowości, liczącej 7 tys. osób, odnotowano 27 zakażeń. To odsetek znacznie przekraczający średnią. W czwartek podobnym zakazem objęto kolejne dwie gminy w okręgu Wunsiedel w północnej Bawarii - poinformował premier landu Markus Soeder. Polityk zagroził w trakcie wystąpienia w krajowym parlamencie, że, "jeżeli wiele osób nie będzie się dobrowolnie ograniczać, to w końcu jedynym narzędziem, które pozostanie do dyspozycji, będzie obowiązujący w całej Bawarii zakaz wychodzenia". Pracownicy sklepów "na granicy swoich możliwości" Na terenie całych Niemiec coraz bardziej obciążone są supermarkety, sklepy z artykułami spożywczymi i drogerie. Obiekty nie nadążają z uzupełnianiem regałów z najbardziej pożądanymi towarami: żywnością z długim terminem spożycia, papierem toaletowym oraz środkami czystości. W czwartek największe sieci supermarketów odmówiły otwarcia swoich placówek w niedzielę, na co tymczasowo zgodził się rząd. "Wielu pracowników jest już na granicy swoich możliwości. Otwarcie w dodatkowym dniu jeszcze bardziej pogorszyłoby sytuację" - poinformował niemieckie media rzecznik sieci Edeka, do której należą także dyskonty Netto. Podobne decyzje podjęły sieci Lidl i Kaufland, Real, Aldi, Rewe i należąca do niego sieć dyskontów Penny - informuje na swoim portalu internetowym "Der Spiegel". Z Lipska Łukasz Grajewski