Jeszcze niedawno na słynnej barcelońskiej Rambli trudno było nie zauważyć pań, które czekają na klientów, a spacer, zwłaszcza po zmierzchu, w okolicach stadionu Camp Nou mógł zakończyć się napastowaniem albo rabunkiem. Podobne nieprzyjemności czyhały w centrum Madrytu, Sewilli czy Walencji. Teraz jest inaczej. Zgodnie z zasadami obowiązującymi podczas stanu wyjątkowego można spacerować po ulicy tylko jeśli jest to wyjście do sklepu, apteki, by pomóc osobie starszej, niepełnosprawnej albo iść do pracy. Każda, nieuzasadniona obecność poza domem karana jest mandatem - od 100 do 60 tys. euro - a w wyjątkowych sytuacjach można zostać zatrzymanym i trafić do więzienia. Dlatego przestępstw ubyło. - Łamanie prawa przestało się opłacać. A do tego o wiele trudniej jest teraz dokonać przestępstwa. Kieszonkowiec do kradzieży potrzebuje tłoku, a kto jeździ metrem czy autobusem? Cztery osoby na krzyż. Na ulicy też nie można się zbliżyć do przechodnia na mniej niż metr. Nawet kiedy wypisujemy mandaty za łamanie stanu wyjątkowego, to stajemy na wyciągnięcie ramion - opowiada Interii Santi Villa, policjant z jednego z centralnych komisariatów w Barcelonie. Dodaje, że odkąd wprowadzono zakaz wychodzenia na ulicę ubyło kradzieży mieszkań. Dzwonią na policję po poradę Zmniejszył się też handel narkotykami. - Zwykle "działki" można było kupić w barach, które teraz są zamknięte albo na peryferiach miast. Wystarczy postawić w pobliżu dwa wozy, żeby wyłapać wszystkich, którzy przyjechali po narkotyki - opowiada Villa. Telefony alarmowe dzwonią jednak bez przerwy, ale - jak informuje hiszpańska policja - średnio co trzecia rozmowa to prośba o porady w radzeniu sobie z koronawirusem. Zdarza się też, że telefonujący są osobami samotnymi, które szukają pomocy dla siebie albo innych. Około 40 proc. zgłoszeń na komisariaty to donosy na sąsiadów, którzy łamią zasady stanu wyjątkowego. - Wczoraj zadzwonił do nas starszy pan, bo jego sąsiad podejrzanie często wynosi śmieci - wspominał rozmówca Interii. Wraz z rozwojem pandemii pojawiły się też nowe rodzaje przestępstw. Jednym z najczęstszych jest nielegalny handel sprzętem medycznym. W Madrycie i Andaluzji zatrzymano grupę przestępczą handlującą maseczkami przeciwbakteryjnymi i okularami chroniącymi twarz. Policja zarekwirowała ponad 200 tysięcy sztuk. Przybywa też oszustów. W Madrycie przyłapano osoby nielegalnie sprzedające respiratory. Okazało się, że był to sprzęt przeznaczony dla zwierząt. Ewa Wysocka