Restrykcjami objęto 4,8 mln osób, czyli 71 proc. ludności autonomicznego regionu Madrytu. Poza Madrytem ograniczenia obowiązują w gminach Alcala de Henares, Alcobendas, Alcorcon, Fuenlabrada, Getafe, Leganes, Mostoles, Parla i Torrejon de Ardoz. Mają trwać dwa tygodnie, z możliwością przedłużenia, i obejmują wjazdy oraz wyjazdy, z wyjątkami uznanymi za niezbędne, jak wyjście do pracy, szkoły, lekarza, banku, opieki nad chorymi, powrót do miejsca zamieszkania i inne. Restrykcjami objęto miasta powyżej 100 tys. mieszkańców, w których wskaźnik zachorowań na 100 tys. osób przekracza 500, wyniki testów PCR są pozytywne w ponad 10 proc., a oddziały intensywnej terapii zajęte w ponad 35 proc. Co z podróżnymi? Mieszkańcy "czerwonych stref" mogą poruszać się w obrębie swojej gminy, ale aby wyjechać poza nią, muszą przedstawić odpowiednie zaświadczenie udostępnione przez lokalne władze. Początkowo kontrole policyjne ustanowione na drogach wjazdowych i wyjazdowych z gmin będą tylko informacyjne, a na obywateli nie będą nakładane sankcje do czasu zatwierdzenia ograniczeń przez madrycki Sąd Najwyższy, co może nastąpić w ciągu następnych kilku dni - poinformował w sobotę dziennik "El Mundo". Ponad 700 funkcjonariuszy lokalnej policji oraz Gwardii Cywilnej kontroluje mobilność w stolicy i w pobliskich gminach. Nie zamknięto lotniska międzynarodowego ani stacji kolejowych, wiec podróżni z zewnątrz mogą swobodnie przyjeżdżać i wyjeżdżać z Madrytu - wskazał rząd regionalny. "Teraz łatwiej przyjechać do Madrytu z Berlina niż z pobliskiej Parli" - zauważyła przewodnicząca autonomicznego regionu Isabel Ayuso. Regionalne władze regionu Madrytu odwołały się w piątek do Sądu Najwyższego od decyzji ministerstwa zdrowia w sprawie ograniczenia mobilności. Według władz regionu stołecznego "rząd centralny nie ma takich kompetencji, doprowadza do chaosu i przyczyni się do strat gospodarczych oszacowanych na 8 mld euro w ciągu miesiąca" - odnotował dziennik. Oprócz restrykcji w przemieszczaniu się, dekret rządowy wprowadził od piątku inne obostrzenia. Restauracje, bary i sklepy (oprócz aptek, klinik weterynaryjnych i stacji benzynowych) mają być zamykane o godz. 23, a liczba klientów została ograniczona do 50 proc. W przestrzeni publicznej i prywatnej nie może spotkać się więcej niż sześć osób, a miejsca kultu mogą być zapełnione do maksymalnie jednej trzeciej, z zachowaniem 1,5-metrowej odległości. Wszystkim mieszkańcom objętych restrykcjami stref zarekomendowano unikanie niepotrzebnych wyjść z domu. Tysiące mieszkańców Madrytu wyjechało z miasta Tysiące mieszkańców Madrytu w piątek wieczorem wyjeżdżało z miasta, aby zdążyć przed obowiązującymi od godz. 22 obostrzeniami - napisał dziennik "El Correo". Główna Dyrekcja Ruchu Drogowego (DGT) odnotowała wzmożony ruch w kierunku wybrzeża Castellon, Walencji, Alicante i Murcji, gdzie wielu mieszkańców stolicy ma swoje drugie rezydencje. Wzmożony ruch ze stolicy odnotowano także w kierunku Andaluzji i Kastylii - La Mancha, a także na drogach wyjazdowych prowadzących do Guadalajary, Saragossy i Barcelony. Więcej niż zwykle osób podróżowało pociągami, niosąc większe niż zwykle bagaże. Na głównej madryckiej stacji kolejowej Puerta de Atocha przed wejściami na perony policja krajowa przeprowadzała wyrywkowe kontrole. Liczba osób opuszczających w piątek stolicę była jednak mniejsza niż przed ogłoszonym w marcu stanem alarmowym - prawdopodobnie dlatego, że rozpoczął się rok szkolny i rodziny z dziećmi musiały pozostać w mieście. Od czerwca, po zniesieniu stanu alarmowego, wielu mieszkańców Madrytu zmienia miejsce zamieszkania, przeprowadzając się głównie do wiosek i małych miejscowości górskich. Wiele gmin w regionie stołecznym odnotowuje wzrost liczby rejestrujących się mieszkańców - poinformowała EFE w piątek. Burmistrz górskiej miejscowości Garganta de los Montes w regionie Madrytu Juan Carlos Carretero przyznał w rozmowie z EFE, że "obawia się, iż nowe obostrzenia w stolicy doprowadzą do przeciążenia małych wiosek" i zaapelował do mieszkańców Madrytu o odpowiedzialność w celu uniknięcia zakażeń.