Od dzisiaj, przez co najmniej 15 dni, zamknięte będą w Katalonii bary i restauracje. Można w nich jedynie kupować posiłki na wynos. Wiele z nich czynnych było minionej nocy "do ostatniego gościa", bo stali bywalcy lokali brali udział w pożegnalnych kolacjach. Właściciele restauracji mają pretensje do lokalnej administracji, że ponoszą winę za sytuację w regionie. Przypominają, że w Autonomii Madrytu, gdzie sytuacja epidemiczna jest najgorsza w Hiszpanii i od tygodnia obowiązuje stan alarmowy, bary i restauracje czynne są do 23.00. Od północy położona na zachodzie Salamanka zostanie otoczona kordonem sanitarnym - zdecydowały władze regionu Kastylia i Leon. Decyzja zapadła po stwierdzeniu, że na 100 tys. mieszkańców przypada ponad 500 zarażonych COVID-19. Od jutra, wjazd i wyjazd z miasta będzie dozwolony tylko dla osób udających się do pracy, na sprawę sądową bądź studentów. Uniwersytet w Salamance - najstarszy w Hiszpanii - zamknął już kilka wydziałów. Podobne obostrzenia obowiązują w Madrycie, Leonie i Palencji. Hiszpanów czeka skomplikowane pół roku W przyszłym tygodniu rząd ogłosić ma nowe restrykcje. Jak donoszą media, obejmą one m.in. zakaz palenia papierosów na ulicy i zmniejszenie liczby pasażerów w środkach transportu o ponad połowę. Rząd ma też promować częste używanie rowerów i chodzenie do pracy na piechotę. Niewykluczone, że bary i restauracje będą mogły przyjmować klientów tylko na tarasach. Hiszpański minister zdrowia, Salvador Illa, ostrzegł dzisiaj w parlamencie, że Hiszpanów czeka skomplikowane pół roku. - Nie możemy liczyć, że w grudniu sytuacja będzie pod kontrolą. Dlatego czekają nas inne, niż zwykle Święta - zapowiadał Illa. Odkąd wybuchła pandemia, w Hiszpanii wykryto ponad 910 tysięcy przypadków zarażenia koronawirusem, zmarło 33.553 osoby. Teraz w hiszpańskich szpitalach przebywa 6669 chorych na COVID-19. ew