W debacie, która poprzedziła głosowanie, przedstawiciele rządu powtarzali, że nieprzedłużenie stanu wyjątkowego spowoduje, że nie będzie podstawy prawnej do transferu chorych na COVID-19 z przeciążonych szpitali do tych, gdzie są jeszcze wolne miejsca, a także do skierowania do pomocy służbie zdrowia około 1 tys. żołnierzy. Władze mają także stracić możliwość ograniczania liczby spotykających się osób wewnątrz pomieszczeń i poza nimi oraz wprowadzenia zakazu poruszania się. Premier Andrej Babisz ostrzegał posłów, że rezygnacja przez posłów z przedłużenia stanu wyjątkowego wywoła negatywne reakcje sąsiednich państw. Wskazywał m.in. na niemieckie rządy krajowe Saksonii i Bawarii, które zamierzają ograniczyć przyjazdy osób z Czech i wprowadzić kontrole graniczne. Napływające w ciągu dnia informacje z Drezna i Monachium wskazywały, że Niemcy są skłonni widzieć w sąsiadach najwyższe zagrożenie epidemiczne. Premier chciał, żeby Izba Poselska przedłużyła stan wyjątkowy przynajmniej o 14 dni, w czasie których miałby zrealizować żądania opozycji. "Demobilizacja żołnierzy w trakcie wojny" Wicepremier, minister spraw wewnętrznych Jan Hamaczek powiedział, że najprawdopodobniej hejtmani, czyli najwyżsi przedstawiciele władz samorządowych w krajach (województwach), będą mogli ogłaszać stany zagrożenia, co umożliwia im ustawa o stanach kryzysowych. W stanie zagrożenia nie można jednak podejmować wszystkich decyzji, jakie daje rządowi stan wyjątkowy, mówił Hamaczek. Jego zdaniem wniosek samorządów o ponowne wprowadzenie stanu wyjątkowego będzie tylko kwestią czasu. Jego nieprzedłużenie przez parlament porównał do demobilizacji żołnierzy w trakcie wojny. Liderzy partii opozycyjnych wskazywali, że rząd ograniczał się w dotychczasowych decyzjach o zwalczaniu pandemii jedynie do przedłużania stanu wyjątkowego i nie starał się poprawić obowiązujących regulacji prawnych. Krytykowali brak pełnej informacji ze strony rządu oraz źle realizowane programy pomocowe. Posłowie mówili także, że premier przez wiele miesięcy nie był zainteresowany rozmowami z opozycją o warunkach akceptacji przedłużenia stanu wyjątkowego lub o poszukiwaniach alternatywnego rozwiązania. Stan wyjątkowy w Czechach Stan wyjątkowy związany z przebiegiem drugiej fali pandemii został w Czechach wprowadzony 5 września 2020 r. W czwartek rząd zwrócił się do parlamentu o jego przedłużenie po raz szósty. Kolejne nowe terminy posłowie uchwalali dzięki głosom dwóch ugrupowań tworzących gabinet - ruchu ANO premiera Babisza i socjaldemokracji (CzSSD), kierowanej przez wicepremiera Jana Hamaczka oraz komunistów (KSCzM). W styczniu tego roku KSCzM wyraziła zgodę na przedłużeniu stanu wyjątkowego pod warunkiem, że uczniowie będą mogli wrócić do szkół, a ośrodki narciarskie będą mogły działać. Żaden z tych warunków nie został spełniony, dlatego komuniści odmówili poparcia kolejnego wniosku rządu o przedłużenie stanu wyjątkowego. Eksperci komentujący w mediach elektronicznych przebieg czwartkowej debaty w parlamencie i jej rezultat podkreślali, że na sytuację ma wpływ trwająca już kampania przed rozpisanymi na październik wyborami do parlamentu. Chcesz wiedzieć więcej na temat pandemii koronawirusa? Sprawdź statystyki: Polska na tle świata Sytuacja w poszczególnych krajach Wskaźniki w przeliczeniu na milion mieszkańców