"Wszyscy mają takie same dolegliwości, przez tydzień chorowali, więc zostali w domu z grypą" - powiedział Demeyer w wywiadzie telewizyjnym. "A potem zgłaszają się do lekarzy i informują, że mają suchy kaszel i duszność" - dodał. Lekarz podkreślił, że wielu wykazywało bardzo niskie poziomy nasycenia krwi tlenem. Coraz więcej młodych pacjentów Wskazał też, że szpital coraz częściej przyjmuje pacjentów w wieku od 30 do 50 lat, pomimo tego, że z ich dokumentów medycznych nie wynika, żeby wcześniej chorowali. "Są to ludzie, którzy nie palą, nie mają innych schorzeń, takich jak cukrzyca czy niewydolność serca" - zaznaczył Demeyer. Chiński lekarz: To nieprzewidywalne zapalenie płuc Jak tłumaczył w rozmowie z PAP lekarz z Chin, "ten wirus nie przypomina zwykłej grypy". "U wyraźnie większego odsetka pacjentów wywołuje zapalenie płuc, a gdy już się ono pojawi, jest nieprzewidywalne. Zmiany chorobowe w płucach mogą postępować szybko i prowadzić do niewydolności oddechowej" - zaznaczył. Najczęściej ciężko chorują osoby starsze i pacjenci, którzy cierpią też na inne schorzenia, ale nie tylko ich to dotyczy - przestrzegł chiński lekarz. W Chinach zmarło również wiele młodych, silnych osób. Wśród możliwych strategii leczenia ciężkich i krytycznych przypadków He wymienił terapię hormonalną i podawanie osocza osób, które już wyzdrowiały i wytworzyły przeciwciała. "Na podstawie mojej praktyki klinicznej, sądzę, że osocze od wyleczonych jest najbardziej pomocne" - dodał. "Wyleczeni pacjenci wciąż mogą mieć zwłóknienia w płucach" "Obecnie poddani obserwacji wyleczeni pacjenci wciąż mogą mieć zwłóknienia w płucach, ale nie ma na razie długookresowych danych" - wyjaśnił lekarz z Chin. Wykonywane co cztery dni badania tomografii komputerowej u niektórych pacjentów przed wypisaniem ze szpitala nie wykazywały poprawy, ale nie jest jasne, czy wynika to z osłabienia układu odpornościowego - dodał. Pandemia koronawirusa wybuchła pod koniec 2019 roku w chińskim mieście Wuhan. W styczniu i lutym liczba przypadków lawinowo wzrosła, a patogen dotarł do wszystkich regionów ChRL. Wirus zaatakował również w ponad 130 krajach świata, wykryto ok. 187 tys. zakażeń, a ponad 7,5 tys. pacjentów zmarło. Wyleczono 81 tys. ludzi. Punkt szczytowy szerzenia się wirusa w Chinach minął, ale epidemia przybiera na sile w wielu innych krajach, w tym w Europie.