Stan wyjątkowy potrwa co najmniej do 30 września - poinformował rzecznik rządowego centrum odpowiedzialnego za koordynację walki z pandemią dr Taweesin Visanuyothin. Restrykcje związane z koronawirusem obowiązują w Tajlandii od maja, choć wiele przepisów zostało od tego czasu złagodzonych: działają m.in. transport publiczny, szkoły, stadiony, bary i restauracje. Od wprowadzenia stanu wyjątkowego liczba zakażeń nie przekroczyła kilkunastu dziennie. W sumie w Tajlandii zanotowano dotąd 3390 infekcji SARS-CoV-2, a zmarło 58 zakażonych koronawirusem pacjentów. Masowe protesty Od lipca w kraju trwają masowe protesty, których uczestnicy domagają się ustąpienia blisko związanego z armią rządu i wprowadzenia demokratycznych reform, zaś analitycy sugerują, że przedłużenie pandemicznych restrykcji może ułatwić zablokowanie kolejnych demonstracji. W mijającym tygodniu azjatyckie magazyny “South China Morning Post" i “Nikkei Asian Review" oceniły, że rząd, którym kieruje generał Prayuth Chan-ocha, z jednej strony ryzykuje, że protesty urosną w siłę, jeśli na nie zdecydowanie nie zareaguje, z drugiej zaś - że próba ich stłumienia może mieć skutek przeciwny do zamierzonego. W tekście dla amerykańskiego think tanku Rada Stosunków Zagranicznych (CFR) dr Pavin Chachavalpongpun z Uniwersytetu Kioto zauważył, że formalnie w czasie stanu wyjątkowego protesty są nielegalne. Zwrócił też uwagę, że tradycja stosowania brutalnych represji wobec opozycjonistów skłania do niepokoju; rząd, którego członkowie wywodzą się z armii, może bowiem sięgnąć po drastyczne środki, jeśli demonstracje będą nadal rosły w siłę. W ubiegłą niedzielę na ulice Bangkoku wyszło co najmniej kilkanaście tysięcy osób. Kilkusetosobowe demonstracje i happeningi regularnie odbywają się także na uniwersyteckich kampusach i w szkołach. Dwie grupy aktywistów zapowiedziały na wrzesień duże protesty uliczne. Pierwsza grupa, znana jako Wolny Naród, domaga się rozwiązania parlamentu, zmian konstytucyjnych i zakończenia szykan wobec przeciwników politycznych rządu. Druga skupia studentów Uniwersytetu Thammasat wzywających do zreformowania monarchii. Posiedzenie rady bezpieczeństwa narodowego W środę premier Prayuth zwołał posiedzenie rady bezpieczeństwa narodowego, w której zasiadają generałowie, w tym szefowie służb i resortów siłowych. Jak donosi powołujący się na anonimowe źródło dziennik “Bangkok Post", na spotkaniu opracowywano scenariusz siłowej reakcji na manifestacje. Celem posiedzenia miało być także zorientowanie się, czy rząd będzie mógł liczyć na poparcie nowych liderów formacji zbrojnych w razie decyzji o siłowym stłumieniu protestów. Jeśli wystąpienia aktywistów wymkną się spod kontroli, a rząd będzie zmuszony zastosować przepisy o bezpieczeństwie narodowym, istnieje ryzyko, że kraj wróci do “starej sytuacji" - przywołuje słowa premiera gazeta. Generał Prayuth Chan-ocha przejął władzę w 2014 roku, stając na czele wojskowego zamachu stanu. Po pięciu latach rządów armii kierowana przez niego partia wygrała częściowo wolne wybory, a Prayuth rządzi od tamtej pory jako cywilny premier.