"Sytuacja jest bardzo poważna. To, jak teraz będziemy postępować, wpłynie na to, czy i w jaki sposób będziemy obchodzić Dzień Świętej Łucji (13 grudnia) oraz Boże Narodzenie" - apelował na specjalnie zwołanej konferencji premier Szwecji Stefan Loefven. Według głównego epidemiologa kraju Andersa Tagnella "w ciągu ostatnich dwóch tygodni obserwujemy w Szwecji ponad dwukrotny wzrost liczby przypadków koronawirusa". - Sytuacja pogarsza się na wielu poziomach - ocenił. Wzrost zgonów na COVID-19 W Szwecji od piątku potwierdzono 10 177 przypadków koronawirusa (statystyki są podawane od wtorku do piątku). W tym samym okresie tydzień wcześniej odnotowano 5191 zakażeń. Dobowy rekord padł w piątek (30 października), gdy raport wskazał 4062 nowe zakażenia. Dotychczas w Szwecji koronawirusa wykryto u 134 532 osób. Od piątku zmarło 31 osób, łączny bilans zgonów na COVID-19 to 5969. - Niepokojące jest, że coraz więcej osób potrzebuje hospitalizacji, w tym przyjmowanych jest na oddziały intensywnej terapii. Obserwujemy także "słabą tendencję" wzrostu liczby zgonów na COVID-19 - opisał sytuację Tagnell. Wcześniej w wywiadzie dla gazety "Goeteborgs-Posten" główny epidemiolog Szwecji przyznał, że jest "zaskoczony tak szybkim tempem rozwoju epidemii w ostatnim okresie". Brak zalecenia o zasłanianiu ust i nosa We wtorek kolejne trzy regiony zaostrzyły restrykcje: Halland, Oerebro oraz Joenkoeping, polegające m.in. na utrzymaniu limitu 50 osób w przypadku zgromadzeń publicznych. W tych częściach Szwecji zaleca się unikania kontaktów poza osobami z gospodarstwa domowego oraz korzystania z komunikacji publicznej. Wcześniej podobne rekomendacje wprowadziły m.in. regiony Sztokholm, Goeteborg, Uppsala, a także Malmoe. Łącznie obejmują one 70 proc. liczącej ponad 10 mln ludności Szwecji. W Szwecji wciąż nie obowiązuje zalecenie o zasłanianiu ust oraz nosa, nawet w komunikacji publicznej, gdzie trudno zachować odstęp. Pytany o to ponownie, Tegnell zauważył, że w krajach, gdzie wprowadzono taki obowiązek, nie obserwuje się polepszenia sytuacji epidemiologicznej. - Do zakażeń nie dochodzi w transporcie publicznym, a w zakładach pracy, dlatego ważne jest, aby jak najwięcej pracować z domu - oświadczył Tegnell.