Uniwersytecki Szpital Kliniczny w Białymstoku szuka w sumie 231 osób, które za dwa tygodnie (1 grudnia) mają rozpocząć pracę w dwóch szpitalach tymczasowych. Poszukiwani są m.in. ratownicy, pielęgniarki i sanitariusze. Wynagrodzenie? Z ogłoszenia wynika, że ratownik medyczny może liczyć na pensję brutto w wysokości 2255 - 2360 zł. W "opisie wynagrodzenia" dodano: "wyrównanie do 2600". - Największe zainteresowanie jest pracą na stanowisku sekretarka medyczna, portier, salowa itd. Wpłynęło również siedem ofert od ratowników medycznych oraz trzech studentów ratownictwa medycznego, a także od siedmiu pielęgniarek i dwóch położnych - mówi Interii Katarzyna Malinowska-Olczyk, rzecznik prasowy Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku. Zapytaliśmy, dlaczego proponowane stawki są niższe od obowiązującego dziś najniższego wynagrodzenia. - Każdy pracownik dostaje dodatek wyrównawczy do kwoty wynagrodzenia minimalnego, czyli 2600 zł - czyli otrzymuje nie mniej niż 2600 zł brutto. W ogłoszeniu podane zostały stawki wynagrodzenia zasadniczego obowiązujące w szpitalu. Ale, jak podkreślam, nikt w szpitalu nie otrzymuje mniej niż pensja minimalna zapisana w ustawie - tłumaczy Malinowska-Olczyk. "Pracownicy mogą liczyć na dodatki" Świeżo zatrudnieni pracownicy na dodatek stażowy nie mają co liczyć. Ten w USK jest wypłacany po przepracowaniu pięciu lat. - Pracownicy medyczni będą mogli liczyć na dodatki za dyżury świąteczne, nocne, medyczne czy nadliczbowe. Ponadto pracownicy medyczni, czyli lekarze, pielęgniarki, ratownicy czy opiekunowie medyczni otrzymają dodatkowe świadczenie za pracę z pacjentem covidowym w wysokości 100 proc. pensji - tłumaczy Katarzyna Malinowska-Olczyk. Wedle informacji przekazanych Interii przez rzeczniczkę prasową, średnia pensja pielęgniarki w białostockim szpitalu klinicznym waha się między 4-5,5 tys. zł brutto, a pensja ratownika medycznego wynosi od 3,3 do 4 tys. zł brutto. Czy oferta z białostockiego szpitala jest atrakcyjna dla ratowników medycznych? - Podane przez szpital widełki płacowe są nielegalne z dwóch powodów. Jak wszyscy wiemy, w Polsce minimalna płaca to 2600 zł brutto, w ogłoszeniu podstawowa pensja jest niższa - mówi Interii Jan Stachurski, ratownik medyczny z Warszawy. I dodaje: - Proponowana pensja jest także niższa od tej, którą dopuszcza ustawa o zasadniczym wynagrodzeniu pracowników wykonujących zawody medyczne. Wszystko wskazuje na to, że szpital próbuje ominąć te regulacje wliczając do podstawy wynagrodzenia ewentualne dodatki. Stachurski: Ratownicy medyczni mają gorzej niż pielęgniarki Zdaniem Jana Stachurskiego, wynagrodzenia zasadnicze ratowników medycznych są bardzo niskie. Niższe od płac np. pielęgniarek pracujących na analogicznych stanowiskach, chociażby na SOR-ach. - Pielęgniarkom udało się wynegocjować z rządem, by dodatek za pracę został wliczony do podstawy wynagrodzenia. W przypadku ratowników medycznych ten dodatek wypłacany jest przez NFZ poza pensją. Z tego powodu nie jest uwzględniany przy dodatkach za dyżury nocne i świąteczne, które wylicza się na podstawie pensji podstawowej - tłumaczy ratownik medyczny. Jan Stachurski przypomina, że ratownik medyczny może liczyć na dodatek w wysokości 1600 zł. - Mówimy o kwocie brutto brutto. To koszt po stronie pracodawcy, na konto pracownika trafia ok. 900 zł - mówi Stachurski. Ratownik przypomina, że żaden dodatek nie przysługuje np. ratownikom medycznym, którzy organizują transport sanitarny między szpitalami. Często to bardzo trudne przypadki z udziałem pacjentów po zawałach czy udarach. W przypadku ratowników medycznych, którzy nie pracują na SOR-ach i w szpitalach dodatek wynosi 1200 zł (brutto brutto). Na sygnale jadą jednoosobowe działalności gospodarcze - Dziś ratownik medyczny zatrudniony na etacie zarabia na rękę ok. 3000 zł. Problem w tym, że w większości przypadków ratownicy medyczni to firmy, które świadczą usługi dla pogotowia - mówi Stachurski. Przekonuje, że w warszawskim pogotowiu na etat, poza ratownikami-kierowcami, mogą liczyć nieliczni. - Większość prowadzi swoje firmy. Zarabiają od 35 do 50 zł brutto za godzinę (w przypadku kierowników zespołów pracujących w zmniejszonym składzie) i sami opłacają ZUS i wszystkie świadczenia. Nie mają także prawa do płatnego urlopu - mówi ratownik medyczny. Dodatkowym problemem, na który narzekają pracownicy jest sposób finansowania ustawowego obowiązku szkoleń. - Ratownicy medyczni regularnie odbywają najczęściej opłacane z własnej kieszeni kursy, które kosztują 800 zł. Tygodniowe kursy odbywają się w naszym czasie wolnym - relacjonuje Jan Stachurski. Łukasz Grzesiczak