W środę po godz. 9, w związku z rozprzestrzenianiem się koronawirusa, zebrał się w kancelarii premiera rządowy zespół zarządzania kryzysowego. To po nim odbyła się wspólna konferencja prasowa. Obok premiera wzięli w niej udział wicepremier, minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin, minister zdrowia Łukasz Szumowski, minister rodziny, pracy i polityki społecznej Marlena Maląg oraz minister edukacji narodowej Dariusz Piontkowski. - Jest dla nas jasne, że koronawirus i epidemia, która się rozwija może stać się bardzo groźna - powiedział w środę Mateusz Morawiecki. Jak dodał, trzeba działać szybko, z pewnym wyprzedzeniem, tam gdzie tylko się da. - Chcemy maksymalnie spowolnić możliwość rozprzestrzeniania się koronawirusa, dlatego potrzebne są zdeterminowane działania - poinformował premier. Od jutra nie będzie zajęć lekcyjnych Premier poinformował, że wszystkie placówki oświatowe, szkoły wyższe oraz żłobki będą zamknięte od poniedziałku na dwa tygodnie. - Od jutra te placówki będą niedostępne dla procesu edukacyjnego, jednak ze względu na to, że niektórym rodzicom może być trudno zorganizować opiekę tak szybko, z dnia na dzień, to w dniu jutrzejszym i w piątek placówki będą otwarte. W klasach nauczyciele będą mogli pilnować niejako dzieci, po to, by umożliwić logistykę, od strony praktycznej zorganizowanie opieki nad dziećmi - dodał Morawiecki. - Najlepszym wyjściem dla naszych dzieci jest niewychodzenie z domu, ponieważ dzieci w bardzo łatwy sposób mogą zarażać innych. To zachowanie bardzo odpowiedzialne, ponieważ dzieci w sposób nieświadomy mogą zarazić swoich dziadków - powiedział premier. Decyzja dotyczy także szkół niepublicznych - Decyzja o zamknięciu placówek oświatowych i szkół wyższych dotyczy także tych niepublicznych - poinformował w środę minister edukacji narodowej Dariusz Piontkowski. Piontkowski wyjaśnił, że w rozporządzeniu wyraźnie wskazano czwartek jako dzień, w którym zawieszone będą zajęcia dydaktyczno-wychowawcze. "To oznacza, że młodzież przestaje chodzić do szkoły" - zaznaczył. "Ponieważ zdajemy sobie jednak sprawę, że w przypadku dzieci najmłodszych z przedszkoli i początków szkoły podstawowej trudno jest z dnia na dzień znaleźć opiekę na dłuższy czas, proponujemy, aby w przypadku przedszkoli, szkół podstawowych, szkoły nadal pełniły swoją funkcję opiekuńczą" - podkreślił. Jak zaznaczył, rozwiązanie to powinno być wykorzystywane w szczególnych wypadkach - wtedy, gdy rodzice i opiekunowie nie są w stanie zapewnić opieki swoim malutkim dzieciom. Ograniczenie nie obejmie kilku rodzajów placówek Minister edukacji poinformował, że ograniczenie nie obejmie kilku rodzajów placówek. "Uzgodniliśmy, że w przypadku przedszkoli i szkół specjalnych w podmiotach leczniczych oraz jednostkach pomocy społecznej organizowanych zgodnie z przepisami Prawa oświatowego, w szkołach funkcjonujących w Młodzieżowych Ośrodkach Wychowawczych, Młodzieżowych Ośrodkach Socjoterapii i specjalnych ośrodkach szkolno-wychowawczych oraz szkołach w zakładach poprawczych i w schroniskach dla nieletnich oraz szkołach przy zakładach karnych i aresztach śledczych, tego typu zarządzenie nie będzie obowiązywało" - podał. Podkreślił, że zajęcia dydaktyczno-wychowawcze od czwartku zawiesza jednak przytłaczająca większość szkół. "Tak, jak pan premier wspominał, od poniedziałku 16 marca wszystkie szkoły, łącznie ze szkołami podstawowymi, ale także placówki przedszkolne przestają przyjmować dzieci, przestają sprawować nad nimi opiekę" - powiedział Piontkowski. Szkoły zamknęli m.in. Czesi Na zamknięcie szkół zdecydowano się np. w Czechach, gdzie stwierdzono dotychczas ponad 40 przypadków zakażeń. Za zamknięciem szkół byli nauczyciele z ZNP. Jak powiedziała rzeczniczka związku Magdalena Kaszulanis, zadbanie o higieniczne warunki w szkołach jest w obecnej sytuacji coraz trudniejsze. Przypomnijmy, że po wtorkowym posiedzeniu rządowego zespołu zarządzania kryzysowego premier poinformował, że zapadła decyzja o odwołaniu wszystkich imprez masowych. Nowy koronawirus SARS-Cov-2 wywołuje chorobę o nazwie COVID-19. Objawia się ona najczęściej gorączką, kaszlem, dusznościami, bólami mięśni i zmęczeniem. Podejrzewa się, że do zarażenia koronawirusem, który może wywoływać groźne dla życia zapalenie płuc, doszło w Chinach pod koniec 2019 r. na targu w Wuhan, stolicy prowincji Hubei.