O wystąpieniu do prezesa UODO w tej sprawie Adam Bodnar informował w grudniu ubiegłego roku. Jak wtedy argumentował, wątpliwości co do bezpieczeństwa przetwarzania danych mogą wpłynąć m.in. na niechęć do poddawania się testom. W czwartek na stronie RPO opublikowano komunikat, z którego wynika, że prezes UODO odmówił interwencji. RPO postanowił w związku z tym wystąpić ze skargą na jego postanowienie do sądu administracyjnego. - Po tym, jak TVP SA ujawniła wynik testu Marty Lempart, RPO wystąpił do prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych o interwencję. Prezes odmówił, a że jego stanowisko ma formę postanowienia, RPO składa teraz skargę na tę decyzję do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie - czytamy w komunikacie. RPO uważa, że postanowienie prezesa UODO narusza przepisy Kodeksu postępowania administracyjnego oraz europejskiego rozporządzenia RODO. Co odpowiedział prezes UODO? Informację o tym, że Lempart jest zakażona koronawirusem, TVP ujawniła 16 grudnia ubiegłego roku. W tym samym miesiącu RPO zwrócił się do prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych z żądaniem wszczęcia postępowania administracyjnego w przedmiocie naruszenia przepisów o ochronie danych osobowych. Jak poinformowano w czwartek, prezes UODO uznał, że takie postępowanie mógłby wszcząć na wniosek samej zainteresowanej. - Mógłby teoretycznie zająć się sprawą i poprosić Martę Lempart o zgodę, ale nie było to jego zdaniem możliwe (RPO zauważa jednak w piśmie procesowym, że UODO nie próbował w żaden sposób skontaktować się z aktywistką). Prezes stwierdził też, że nie ma obowiązku zajmować się sprawą na wniosek RPO, choć - jak zauważa RPO - rzecznik ma właśnie takie uprawnienia, by działać w imieniu obywateli - czytamy w komunikacie. RPO podkreślił, że sprawa ma charakter nie tylko jednostkowy. "Skoro instytucje do tego powołane nie zamierzają wyjaśniać, jak informacje dotyczące zdrowia osoby krytycznej wobec władz pojawiły się w rządowych mediach, to każdy może zadać sobie pytanie, jak bezpieczne są jego dane przetwarzane w związku z działaniami państwa w dobie pandemii. Co więcej, pojawianie się takich przypadków może przesądzić o wzbudzeniu nieufności wobec rozwijanych obecnie projektów skierowanych do obywateli w sektorze ochrony zdrowia, takich jak Internetowe Konto Pacjenta czy e-recepta, jak i całego systemu o informacji w ochronie zdrowia" - argumentował. Dane medyczne to dane wrażliwe Prezes UODO miał również stwierdzić, że wszczęcie postępowania w tej sprawie jest niedopuszczalne ze względu na to, że działalności dziennikarskiej nie stosuje się przepisów RODO. "RPO wyjaśnia, że w sprawie nie chodzi o ocenę działania mediów. Prezes UODO powinien był zbadać legalność przekazania takich danych dziennikarzom przez administratora danych osobowych" - podkreślono w czwartkowym komunikacie. Jak dodano, dane osób testowanych na koronawirusa są przetwarzane m.in. w systemie teleinformatycznym udostępnionym przez jednostkę podległą ministrowi zdrowia zgodnie z rządowym rozporządzeniem w grudnia ubiegłego roku. Na podstawie jednego z zawartych w nim przepisów dane te są przetwarzane przez szeroki katalog podmiotów. Dane dotyczące zdrowia, a także dane, które ujawniają pochodzenie rasowe lub etniczne, poglądy polityczne czy przekonania religijne lub światopoglądowe należą do kategorii tzw. danych wrażliwych. Za ich przetwarzanie - w momencie, gdy nie jest to dopuszczalne - polskie prawo przewiduje karę grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat trzech.