Niemiecki polityk skomentował środową decyzję polskiego rządu, który postanowił zawiesić zajęcia we wszystkich przedszkolach, szkołach i placówkach oświatowych do 25 marca. Jest to jeden ze środków zapobiegawczych, który ma powstrzymać rozprzestrzenianie się koronawirusa. W RFN szkolnictwo leży w kompetencjach rządów krajów związkowych, żaden z nich nie podjął decyzji o całkowitym zamknięciu placówek edukacyjnych na swoim terenie. Zamknięte pozostają jednak szkoły w regionach, w których wykryto najwięcej przypadków COVID-19, takich jak Heinsberg w Nadrenii Północnej-Westfalii i w niektórych miastach w Bawarii. Jak podaje portal thelocal.de, Niemiecki Związek Nauczycieli szacuje, że zamkniętych jest około 100 szkół i przedszkoli. Jak pisze agencja Reutera, kryzys związany z koronawirusem zwrócił uwagę na niemiecki system polityczny, w którym władza jest dzielona między rząd federalny i rządy 16 krajów związkowych. Władze centralne nie mogą narzucać niektórych decyzji władzom regionalnym. We wtorek dziennik "Bild" ostro krytykował działania kanclerz Niemiec Angeli Merkel, zarzucając jej, że nie radzi sobie z sytuacją z koronawirusem. Według danych Instytutu im. Roberta Kocha (RKI) podanych we wtorek wieczorem, w Niemczech odnotowano 1 296 infekcji wirusem, najwięcej (484) w Nadrenii Północnej-Westfalii, a w samym powiecie Heinsberg, położonym w tym landzie, potwierdzono ich ponad 290. W środę media poinformowały o zgonie trzeciej osoby z COVID-19.