Serwis przytacza wnioski, do jakich doszedł zespół badaczy z Baylor College of Medicine (prywatny, niezależny uniwersytet nauk o zdrowiu położony w Houston w Teksasie). Naukowcy przyjrzeli się enzymom ułatwiającym zakażenie oraz temu, w jaki sposób koronawirus atakuje drogi oddechowe. Próbki, jakich użyto do analizy pochodziły od byłych palaczy i osób niepalących. Raport opublikowano w renomowanym czasopiśmie naukowym - "American Journal of Respiratory and Critical Care Medicine". Wyniki badań Badania pobranych próbek wykazały, że u byłych palaczy ma miejsce 25-procentowy wzrost poziomu enzymu ułatwiającego zakażenie koronawirusem. Wspomniany wzrost może dotyczyć nawet tych osób, u których styczność z paleniem papierosów była stosunkowo niewielka - czytamy. Zdaniem naukowców, płuca osłabione samym paleniem, są dodatkowo podatne na kolejne czynniki ryzyka. Uszkodzenia, jakie tworzą się w płucach palacza są więc podczas zakażenia koronawirusem wystawione na jeszcze większe szkody. To z kolei czyni palaczy bardziej podatnymi zarówno na samo zakażenie, jak i na ciężkie przechorowanie COVID-19. Wyniki badania pokrywają się z ustaleniami, jakie opublikowano w innym prestiżowym czasopiśmie naukowym "The New England Journal of Medicine". Z danych, o których mowa wynika bowiem, że palenie tytoniu zwiększa ryzyko zgonu na COVID-19 niemal dwukrotnie. Śmiertelność wśród palących pacjentów określono na poziomie 9,4 proc. przy wyniku 5,6 dla osób niepalących - czytamy. Nowy trend Podobne doniesienia o dodatkowej szkodliwości papierosów pojawiały się już wcześniej - przypomina "The Sun". Jednak coraz więcej naukowych publikacji powoduje, że rozwija się całkowicie nowy trend - w obawie przed koronawirusem palacze częściej starają się porzucić nałóg. Zjawisko to zaobserwowano np. w Wielkiej Brytanii - podaje "The Sun", powołując się na wyniki ogólnokrajowej sondy. W kontrze do opublikowanych badań stoją jednak dane dotyczące liczby palaczy wśród osób, które zakaziły się koronawirusem - twierdzi gazeta. Przytacza przy tym analizy University College London, w których ujawniono, że odsetek osób palących wśród pacjentów z COVID19 jest "niższy niż oczekiwano". Także francuscy badacze stwierdzili, że z grona 500 pacjentów chorujących na COVID-19, tylko 5 proc. było palaczami. Z tego powodu, badacze z Francji postanowili pochylić się nad tą kwestią. Ich zdaniem, ten sam receptor, który wyłapuje koronawirusa, wyłapuje również nikotynę, zatem w organiźmie palacza toczy się swego rodzaju konkurencja między nimi.To z kolei oznacza, że być może palacz ma większe szanse na uniknięcie zakażenia. Teoria ta nie została jednak dotąd zweryfikowana. Jedyną obowiązującą, potwierdzoną badaniami jest ta, w której palacz jest wystawiony na dużo większe ryzyko. Samo działanie nikotyny jest jednak badane, jako jedna z możliwości walki z koronawirusem. Apel polskich naukowców Polskie Towarzystwo Chorób Cywilizacyjnych niezależnie od stanu epidemii odradza palenia papierosów - przypomina termedia.pl. Według szacunków tego wydawnictwa medycznego - z powodu chorób będących wynikiem palenia papierosów umiera w Polsce ok. 100 tys. osób rocznie.