Organizacje, zajmujące się problemem przemocy domowej i prawami człowieka w liście otwartym wezwały ministra spraw wewnętrznych Wielkiej Brytanii do wprowadzenia nadzwyczajnych środków w celu wsparcia imigrantek, które zmuszone są do pozostawania w izolacji ze sprawcami przemocy. Jak informuje Independent, głosy te pojawiają się po tym, jak policja podała, że nastąpił wzrost liczby przypadków przemocy domowej bezpośrednio powiązanych z kryzysem wywołanym przez koronawirusa. Także krajowa linia pomocy ofiarom przemocy odnotowała więcej połączeń. Również organizacje pomocowe alarmują, że schroniska i biura usług doradczych dla osób dotkniętych pomocą trzeszczą w szwach. Ich pracownicy twierdzą, że są zmuszeni zamykać drzwi przed kolejnymi poszkodowanymi w obawie o bezpieczeństwo swoje i swoich dotychczasowych podopiecznych. Będzie tylko gorzej Narażone na przemoc są kobiety o niepewnym statusie prawnym, co wykorzystują oprawcy jako narzędzie kontroli. Te ofiary są wykluczone ze wsparcia pochodzącego ze środków publicznych. Tym samym nie mają wstępu do schronisk, w razie awantury domowej nie mogą wezwać na pomoc policji. Nie mają też wsparcia w przypadku chęci opuszczenia stosujących przemoc partnerów. W razie prób zgłaszania przemocy, ich oprawcy grożą wezwaniem służb imigracyjnych, deportacją i rozdzieleniem z dziećmi - wylicza "The Independent". Ofiarom brakuje także dostępu do podstawowej opieki medycznej. "W ciągu najbliższych kilku miesięcy sytuacja będzie się tylko pogarszać. Pojawiają się dowody z Chin i Włoch, że kryzys Covid-19 zaostrzy przemoc domową. [...] Przemoc domowa dotyka w Wielkiej Brytanii około dwóch milionów osób rocznie, z których większość stanowią kobiety" - czytamy w liście organizacji pozarządowych. Organizacje te wzywają do tego, by służby niosły pomoc ofiarom przestępstw niezależnie od statusu imigracyjnego. "Dokładamy wszelkich starań, aby migranci będący ofiarami przemocy domowej, mieli dostęp do specjalistycznego wsparcia, jakiego potrzebują, bez względu na ich status imigracyjny" - stwierdził rzecznik brytyjskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, którego wypowiedź cytuje "The Independent".