Koronawirus nawet na Wyspie Wielkanocnej
O tym, że koronawirus nie ma żadnych granic, niech świadczy przykład Wyspy Wielkanocnej. Położona na Pacyfiku, ponad 3,5 tys. kilometrów od wybrzeży Ameryki Południowej, też jest zainfekowana.
Na Rapanui, wyspie najbardziej wyizolowanej na świecie, gdzie żyje 7,7 tys. mieszkańców są zakażone dwie osoby, w dwóch rodzinach. Władze Chile wprowadziły tam poważne obostrzenia dotyczące wychodzenia z domu.
Z kolei władze wyspy mają nadzieję, że uda się powstrzymać szersze rozprzestrzenianie się wirusa, co mogłoby być fatalne dla tak niewielkiej populacji. Szczególnie w sytuacji, gdy na Rapanui są zaledwie trzy respiratory. "Wiemy, że rodziny zakażonych znajdują się w jednym sektorze. Wiemy też, że przestrzegają zaleceń związanych z narzuconymi ograniczeniami" - mówi agencji AFP Pedro Edmunds, burmistrz stolicy Hanga Roa.
Problem jest jednak poważny, bo mieszkańcy żyją tam przede wszystkim z turystyki. A teraz została ona praktycznie uziemiona. Według burmistrza, przez miesiąc jeszcze będzie dało się wytrzymać. Ale pod koniec kwietnia, "tysiące ludzi przyjdą żebrać u władz lokalnych o jedzenie, bo nie będą mogli przeżyć".
Na razie ograniczenie związanie z niewychodzeniem z domu obowiązują do połowy miesiąca.