Piątkowe (29 maja) posiedzenie komisji edukacji zostało zwołane na wniosek grupy posłów KO, Lewicy i PSL-Kukiz15. Posłowie pytali m.in. o skalę uczniów, którzy nie uczestniczą w zdalnym kształceniu, jak resort edukacji przygotowuje się na ewentualną drugą falę epidemii jesienią, a także dlaczego nauczyciele nie są badani na obecność koronawirusa. "Minister edukacji nie jest ani pierwszym lekarzem w kraju, ani inspektorem sanitarnym, tylko konsultuje pewne działania z ministerstwami i władzami, które są w tych sprawach kompetentne" - odpowiedział Piontkowski. Wskazał, że przepisy nie mówią wprost, jakie grupy zawodowe mają być testowane. "Wyraźnie natomiast wskazuje się, że to lekarz podejmuje decyzję, czy ktoś powinien być testowany, czy jest realne zagrożenie. Część posłów opozycji jakiś czas temu nawoływała, by testować wszystkich Polaków. Nie ma to ani większego sensu, ani logiki, że nie wspomnę o gigantycznych kosztach. Test mówi o tym, czy dana osoba jest ewentualnie zarażona na dany dzień i daną godzinę" - stwierdził szef MEN. Dodał, że równie dobrze można by postulować badanie każdej osoby wchodzącej do galerii handlowej. "To nie minister edukacji decyduje, czy kogoś testować" - powtórzył Piontkowski. O zapewnienie nauczycielom i pracownikom placówek oświatowych dostępu do bezpłatnych i szybkich testów na obecność koronawirusa apelował m.in. Związek Nauczycielstwa Polskiego.