Justin ma 17 lat, mieszka w amerykańskim stanie Georgia. Jak mówi, w ubiegłym miesiącu razem rodzicami dostał pozytywny wynik testu na obecność koronawirusa. On nie miał żadnych objawów, wkrótce jednak pojawiły się one u jego mamy i taty. "Ich temperatura gwałtownie wzrosła, mieli bóle głowy i okropny kaszel" - mówi dzisiaj 17-latek cytowany przez ABC News. Jak dodaje, nic im się nie chciało. Stan zdrowia tak się pogorszył, że rodzice zostali przyjęci w trybie natychmiastowym do szpitala. 59-letni Eugene Hunter zmarł 26 lipca, a jego żona Angie - cztery dni później. "Ostatnią rzeczą, jaką powiedział mi ojciec było: Kocham cię, wyzdrowieję i będę dalej walczył" - mówi Justin Hunter. Nie zdążył. Dlatego nastolatek apeluje dzisiaj do podjęcia wszelkich środków ostrożności podczas pandemii koronawirusa. "Byliśmy zwykłą rodziną, staraliśmy się zachować środki bezpieczeństwa podczas pandemii. Mama, kiedy szła do sklepu, nosiła maskę i rękawiczki". Justin namawia też innych do noszenia maseczki. "Jeśli nie nosisz jej dla siebie, noś dla innych, ponieważ możesz uratować im życie". Nastolatek może liczyć na wsparcie ludzi dobrej woli. Jak podaje ABC News, zebrano już dla niego ponad 200 tysięcy dolarów.