W środę rząd ogłosił wprowadzenie szeregu nowych obostrzeń, które mają pomóc w walce z koronawirusem. W klasach 1-3 szkoły podstawowej ogłoszono naukę zdalną, zamknięto galerie handlowe, muzea, kina, teatry i inne instytucje kultury, ograniczono funkcjonowanie hoteli. Premier apeluje o pracę zdalną i pozostanie w domach. - Chcemy skutecznie wdrożyć te nasze zasady. Jeżeli jednocześnie też uda się ograniczyć mobilność społeczną, jeśli rzeczywiście dojdzie do wygaszenia protestów społecznych - to tysiące istnień ludzkich może zostać uratowane - mówił premier Mateusz Morawiecki. Narodowa kwarantanna - Nie możemy czekać, aż łóżek szpitalnych będzie wolnych tylko 3 proc., a respiratorów - tylko 2 proc. Chcemy, żeby ten bufor bezpieczeństwa był większy. Krok za tą granicą, którą dzisiaj wyznaczamy, jest tylko narodowa kwarantanna, czyli całkowity lockdown - powiedział premier Mateusz Morawiecki. - To jest nasza podstawowa odpowiedzialność - podkreślił. Zaznaczył, że rząd "chce chronić służbę zdrowia, wytrzymałość służby zdrowia po to, żeby chronić ludzi". "Wciąż mamy rezerwy" Mateusz Morawiecki stwierdził, że w Polsce "wciąż są duże rezerwy sprzętu". - Respiratorów wydanych zostało w ostatnich tylko dwóch tygodniach ponad tysiąc. W przypadku kolejnych tygodni mamy do wydania następny tysiąc respiratorów, a więc sprzęt jest - zapewnił. - Łóżek na razie jest jeszcze wolnych 30 proc. - dodał premie - Nie możemy czekać na to, aż tych łóżek będzie wolnych tylko 3 proc., a respiratorów - tylko 2 proc. Chcemy, żeby ten bufor bezpieczeństwa był większy. Dlatego krok za tą granicą, tylko jeden krok za tą granicą, którą dzisiaj wyznaczamy, za tym hamulcem bezpieczeństwa, który dzisiaj mocno wciskamy, krok za tą granicą jest tylko narodowa kwarantanna, czyli całkowity lockdown i całkowite zamknięcie handlu, usług, również części zakładów po to, żeby powstrzymać najgorsze, czyli pęknięcie w całości służby zdrowia - powiedział szef rządu. Prognozy pokazują, że brak nowych zasad i środków bezpieczeństwa niesie ze sobą ryzyko wysokiego wzrostu zachorowań i śmierci dodatkowych tysięcy osób. Musimy zareagować teraz, by uniknąć sytuacji kryzysowej. Nie chcemy realizacji prognoz, które przewidują, że brak dodatkowej reakcji to przyrost o 600 tys. więcej nowych chorych do końca stycznia. Nowe zasady i środki bezpieczeństwa są konieczne - informuje Rada Ministrów.