"Specjalny sztab kryzysowy MSZ, praca przedstawicielstw dyplomatycznych i urzędów konsularnych w trybie kryzysowym, całodobowe dyżury konsularne, raportowanie o sytuacji w innych państwach. Walka z COVID-19 wymaga nadzwyczajnego działania polskiej dyplomacji" - podało MSZ na Twitterze. Resort przytoczył też nagranie szefa MSZ Jacka Czaputowicza. "Ministerstwo Spraw Zagranicznych pracuje w trybie nadzwyczajnym, całodobowo pełnimy dyżury, udzielamy informacji Polakom, którzy do nas dzwonią i tym z kraju, i tym z zagranicy, którzy szukają połączeń, żeby wrócić do kraju. Pracuje zespół kryzysowy, też 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu, który ma na celu monitorowanie rozwoju epidemii na świecie i szukanie rozwiązań tak, aby wspomóc Polaków za granicą" - powiedział Czaputowicz. Szef MSZ przypomniał też o akcji "Lot do Domu", która rozpoczęła się 15 marca. W jej ramach organizowane są specjalne rejsy czarterowe w różne regiony świata, aby umożliwić powrót do domu polskim obywatelom i uprawnionym do tego cudzoziemcom. Daty i miejsca lotu można sprawdzić na stronie https://LOTdoDomu.com. "Nasze zadanie polega na wyłowieniu turystów, którzy gdzieś utknęli za granicą; często daleko od Europy" - wyjaśnił Czaputowicz. "W tej sytuacji kryzysowej ambasadorowie mają zadanie dostarczanie dziennego raportu, jak epidemia rozwija się w poszczególnych państwach, a w szczególności jakie są wprowadzane środki przez te państwa. Analizujemy je i porównujemy z tym, co robimy w kraju po to, żeby te najlepsze praktyki zaszczepić na naszym gruncie" - zapewnił minister. Dodał też, że 24 godziny na dobę funkcjonują polskie konsulaty, które - jak mówił - pomagają Polakom przy jednoczesnym zmniejszonym zaangażowaniu w innych obszarach, np. przy wydawaniu wiz dla cudzoziemców. Do tej pory w Polsce zakażenie koronawirusem stwierdzono dotychczas u 563 osób, siedmioro chorych zmarło. Koronawirus SARS-Cov-2 wywołuje chorobę o nazwie COVID-19. Objawia się ona najczęściej gorączką, kaszlem, dusznościami, bólami mięśni i zmęczeniem. Do zarażenia koronawirusem, który może wywoływać groźne dla życia zapalenie płuc, doszło w Chinach pod koniec 2019 r.