"Już teraz zdajemy sobie sprawę, że 1 lipca nie nastąpi cud i wszystkie granice się nie otworzą. Ale to nie jest związane z Ukrainą, dlatego że w całej Europie jest bardzo zróżnicowana dynamika zachorowań. Na Ukrainie dynamika też jest bardzo różna" - wskazała wicepremier ds. integracji europejskiej i euroatlantyckiej. Według niej, "absolutnie nie jest to polityczny proces". "Kwestia otwierania granic Europy dla Ukrainy jest wyłącznie procesem technicznym. Nie ma i nie może być tu żadnej polityki" - oznajmiła. Jak dodała, obecnie jest "pewien stopień zaufania" co do ukraińskich statystyk dotyczących zachorowań na COVID-19, a Ukraina prowadzi stały dialog i wymianę informacji z UE. "Możliwe, że nie będzie to jakiś nagły proces, będzie to stopniowy proces otwierania granic i będzie zależeć między innymi od naszych wskaźników statystycznych, które na razie nie pozwalają nam na aktywne włączanie się w dialog w sprawie otwierania granic" - powiedziała Stefaniszyna. Kwestia otwarcia granic UE Minister ochrony zdrowia Maksym Stepanow poinformował we wtorek, że wskaźnik aktywnych zakażeń na Ukrainie wynosi 57 na 100 tys. mieszkańców i przypomniał, że dwa tygodnie temu był on na poziomie 37 na 100 tys. Według portalu Politico, sprawująca prezydencję w Radzie UE Chorwacja opracowała dwie listy krajów, dla których miałyby zostać otwarte granice zewnętrzne Wspólnoty. Jedna z nich zakłada, że wskaźnik zachorowań w danym kraju nie przekraczałby 16 na 100 tys. mieszkańców, a druga - 20 przypadków na 100 tys. mieszkańców. Jak pisze Politico, 16 przypadków na 100 tys. mieszkańców to średnia UE. Unijne stolice miały do wtorku do południa podjąć decyzje w sprawie listy krajów trzecich, dla których UE ma od 1 lipca otworzyć swoje granice zewnętrzne - dowiedziała się PAP ze źródeł unijnych. Z Kijowa Natalia Dziurdzińska