To drugi region na świecie, który przekroczył 10 mln zakażeń. Agencja zestawiła oficjalne raporty z poszczególnych krajów. Eksperci są zdania, że realne liczby przypadków są znacznie wyższe, a za utrzymywanie się statystyk na obecnym poziomie odpowiada niedostatek testów oraz zaniżanie danych. Pomimo gwałtownych wzrostów liczby zakażeń w ostatnich tygodniach, odpowiedź na pandemię jest w regionie coraz lepsza. Liczba przypadków wykrywanych w takich krajach jak Indie zaczęła spadać. To właśnie Azja Południowa, gdzie odnotowano aż 21 proc. wszystkich wykrytych przypadków koronawirusa na świecie oraz 12 proc. zgonów była najciężej dotkniętym obszarem. Sytuacja epidemiczna była tam w żywym kontraście z krajami takimi jak Chiny i Nowa Zelandia, którym udało się zdusić epidemię, czy Japonią, gdzie krzywa zachorowań na COVID-19 utrzymywała się na niskim, lecz stałym poziomie. Zimą pogorszenie? Indie to drugi najbardziej dotknięty przez koronawirusa kraj tuż po Stanach Zjednoczonych. W kraju odnotowano prawie 7,8 miliona infekcji, przy 8,5 miliona w USA i prawie 118 000 zgonów w porównaniu z 224 128 w Stanach Zjednoczonych. Podstawowa różnica pomiędzy krajami jest taka, że w przeciwieństwie do niedawnego wzrostu w Stanach Zjednoczonych, spowolnienie pandemii w Indiach przyniosło w środę najniższy dzienny przyrost nowych przypadków od niemal trzech miesięcy. Lekarze obawiają się jednak, że kraj czeka pogorszenie statystyk. Zbliżają się święta i zima. W tym okresie rolnicy wypalają ścierniska, co przyczynia się do gwałtownego wzrostu zanieczyszczenia powietrza. Jak zwracają uwagę eksperci, to tylko pogorszy trudności z oddychaniem, jakie już mają pacjenci chorzy na COVID-19 i może się przyczynić do zwiększenia liczby zgonów.