- Losy ważą się w zależności od tego, jak liczba zakażeń zareaguje na nadejście cieplejszych dni. Jeżeli nie będzie tej reakcji, czego wszyscy się boimy, to może się okazać, że liczba przypadków będzie wzrastać - mówił na antenie TVN24 wirusolog Krzysztof Pyrć z Małopolskiego Centrum Biotechnologii Uniwersytetu Jagiellońskiego. Tłumaczył, że inne koronawirusy sezonowe, takie jak te powodujące przeziębienia, pojawiają się pod koniec listopada, a znikają pod koniec kwietnia. - Wszyscy od stycznia tak naprawdę mieli nadzieję, że ten wirus będzie się tak zachowywał. Wątpliwości się pojawiają, dlatego, że wszyscy widzimy, że wirus szaleje w krajach Ameryki Południowej, gdzie temperatura jest znacznie wyższa niż u nas - mówił Pyrć. Według niego losy epidemii będą zależały od tego, jak my się zachowamy. - Przyszłość zależy wyłącznie od nas, i to nie od nas jako kraju, ale jako ludzi - tłumaczył ekspert. Według Andrei Ammon z Europejskiego Centrum do spraw Zapobiegania i Kontroli Chorób, Polska szczyt zachorowań ma wciąż przed sobą. Nasz kraj stanowi wyjątek spośród wszystkich państw Unii Europejskiej. Natomiast polski minister zdrowia przewiduje już drugi szczyt epidemii koronawirusa w Polsce, który może nastąpić we wrześniu lub październiku. W rozmowie z Interią minister Łukasz Szumowski powiedział, że wówczas może dojść do ''pomieszania'' chorych na grypę i Covid-19.