- W marcu starałem się dotrzeć z taką propozycją do decydentów w Polsce, byłem głosem odosobnionym. Nie jesteśmy w stanie poradzić sobie z koronawirusem bez zarażenia pewnego procentu społeczeństwa. Tego wirusa nie jesteśmy w stanie wyeliminować, jak eboli - powiedział Krzysztof Szczawiński. Jak dodał, "co byśmy nie robili, to będzie musiał dotknąć pewnego procentu społeczeństwa". - Teraz pytanie, jak sobie z tym poradzić i jest na to ileś opcji - tłumaczył. - Opcja, która została zastosowana w Polsce, to hamowanie rozprzestrzeniania się wirusa, a efektem tego jest przesuwanie w czasie. Jeśli i tak społeczeństwo musi się zarazić, to pytanie, kto to będzie i w jakim czasie się to wydarzy - dodał. - Z moich modeli i przeliczania wielu scenariuszy wynika to, że optymalnym podejście byłoby, by jak najwięcej młodych i odpornych przez to przeszło i się uodporniło, przez to mniej starszych i wrażliwych (koronawirus) dotknie. Dzięki temu będzie mniej hospitalizacji i zgonów - wyjaśniał Szczawiński. Przyznał, że "implementacja tego nie jest prostą sprawą, ale chodzi o logikę". - Im więcej młodych się zarazi, tym mniej starszych to dotknie. To pierwsza rzecz, którą powinniśmy zrozumieć. Kolejną kwestią jest, jak to zaimplementować. W kwietniu, maju, czerwcu mogliśmy to przeprowadzić, wtedy byłoby łatwiej. Teraz wiążą się z tym problemy implementacyjne. Najważniejszą rzeczą jest, żeby chronić starszych i wrażliwych - mówił. "Młodzi tarczą dla starszych" Pytany przez Bogdana Rymanowskiego, jak to zrobić, odpowiedział: - Potencjalnie możliwa jest izolacja osób w domach i pomoc, np. przez dostawy zakupów. Byłoby to na pewno wielkim wysiłkiem i kosztem, ale starałem się policzyć, jak to się porównuje do tego, co zrobiliśmy. Koszt tego, co zrobiliśmy, to było ponad miliard złotych dziennie. Koszt dostawy, nawet dla pięciu milionów osób dziennie, byłby niewspółmiernie mniejszy - tłumaczył Szczawiński. - Na okres, kiedy próbowalibyśmy osiągnąć odporność zbiorową, to osoby starsze, np. starszych nauczycieli, powinniśmy chronić. Chodziłoby o to, żeby ten okres był jak najkrótszy, żeby ci młodzi stali się tarczą dla starszych jak najszybciej - dodał. Pytany, czy większość rządów świata się myliło, wprowadzając ograniczenia, Szczawiński odpowiedział: - Decyzje w tych kwestiach podejmowali ludzie, którzy nie kierują się logiką poznania prawdy, zrozumienia procesów i poszukiwania najlepszego rozwiązania tak, jakby to było w firmach, które szukają najlepszego wyniku, tylko przez ludzi, którzy robią to, co dobrze brzmi. Taka jest logika mianowania decydentów na te pozycje - dodał. Zdaniem Szczawińskiego to nie lekarze powinni decydować o systemie walki z koronawirusem. - Lekarze to wspaniali ludzie, bohaterowie, którzy mają konkretną perspektywę - uratować chorego, którego mają przed oczami. To nie jest właściwa perspektywa do podejmowania decyzji systemowych. Lekarze mają trudność z przyjęciem perspektywy, że żeby zarazić mniej starszych i wrażliwych, trzeba najpierw jak najszybciej zarazić i uodpornić młodych i zdrowych. Żeby podejmować takie decyzje, trzeba operować na jak najlepszych modelach - podkreślił Szczawiński. - Nie proponuję totalnej rewolucji, ale apeluję o zrozumienie logiki, jak to działa - dodał. Taktyka Szwecji Pytany o taktykę walki z koronawirusem, jaką zastosowała Szwecja, Szczawiński odpowiedział: - Model to narzędzie, które pozwala zrozumieć, jak to działa. Szwedzi na początku nie zrobili tego według jakiegoś modelu, ale puścili to na żywioł i robili nieśmiałe kroki. Zrobili też jeden podstawowy błąd, czyli nie dopilnowali DPS-ów, starszych i wrażliwych - tłumaczył. - Ja od początku powtarzam, ze najważniejsze jest chronić starszych i wrażliwych. Dużo lepiej będziemy w stanie ich chronić, jak to będzie trwało krócej. Im szybciej skoncentrujemy zakażenia na młodych i zdrowych, tym mniej starszych i wrażliwych to dotknie - dodał.