"Bardzo się cieszyłem" - wspomina kardiolog o nazwisku He, który zajmował się ciężkimi przypadkami COVID-19. Ze względu na restrykcje w kontaktach lekarzy z zagraniczną prasą prosi o nieujawnianie jego imienia. W sobotę z jego szpitala w mieście Changsha w prowincji Hunan wypisano ostatniego pacjenta, który przezwyciężył zakażenie koronawirusem SARS-CoV-2. Od tego dnia w całym Hunanie nie ma już ani jednej osoby z potwierdzoną infekcją. "Zapamiętam te oczy" Jednym z ostatnich pacjentów He był 25-letni mężczyzna, który walczył z wirusem w szpitalu przez ponad miesiąc. Był ciężko chory, potrzebował mechanicznej wentylacji, by utrzymać poziom tlenu w organizmie - wspomina kardiolog. "Zrywa się wiatr. Spróbujmy żyć - tak trzeba" - napisał 25-latek na kartce przyklejonej na drzwiach swojej szpitalnej sali, cytując poemat Paula Valery’ego. Słowa te przywołano w japońskim filmie animowanym pod tytułem "Zrywa się wiatr", w którym pojawia się między innymi postać dziewczyny nieuleczalnie chorej na gruźlicę. "Po sztormie pojawia się tęcza" - dopisał pod tym cytatem młody pacjent. Na drzwiach przykleił też siedem kartek z podziękowaniami dla lekarzy i pielęgniarek. "Kto mówi, że najjaśniejsze są gwiazdy, nie widział oczu pracowników szpitala (...) Gogle zaparowały, maska przykryła kontur twarzy, ale zapamiętam te oczy" - napisał. "Stan pacjentów zmienia się jak parabola" "To bardzo miły młody człowiek. Na Dzień Kobiet kupił róże lekarkom i pielęgniarkom" - mówi He. Wyjaśnia, że mężczyzna zamówił dostawę kwiatów ze szpitala przez internet. Wówczas czuł się już lepiej. 25-latek zaraził się prawdopodobnie w mieście Wuhan w środkowych Chinach, gdy wracał do Changshy z wycieczki do Japonii. Trafił do szpitala w dość dobrej kondycji, ale jego stan wkrótce się pogorszył. "Stan wielu pacjentów zmienia się jak parabola" - ocenia doktor He. Po 15-20 dniach pacjent zaczął się czuć lepiej. 11 marca po raz pierwszy test na obecność wirusa dał u niego wynik ujemny. 13 marca 25-latek wyszedł ze szpitala. W eliminacji wirusa z jego organizmu pomogło osocze pobrane od wyleczonych pacjentów, którzy wytworzyli przeciwko niemu przeciwciała - twierdzi He. Zaznacza, że dużą rolę w zwalczaniu choroby odgrywa układ odpornościowy pacjentów. Życie wraca do normy Po półtora miesiąca od wprowadzenia surowych środków kwarantanny życie w wielu chińskich regionach powoli wraca do normy. Mieszkańcy wciąż poddawani są kontrolom i pomiarom temperatury ciała, ale firmy, fabryki i restauracje stopniowo wznawiają działalność. Po 25-latku ze szpitala He zwolniono jeszcze dwie osoby w starszym wieku, które ze względu na choroby współistniejące dłużej zmagały się z wirusem. Kardiolog powiedział, że gdy wypisano ostatniego pacjenta, poczuł, że kryzys w jego mieście mija. "Kolejna epidemia jest mniej prawdopodobna, bo ludzie i rząd są dobrze przygotowani" - ocenił. "Lekarze i pielęgniarki zrobili sobie tylko zdjęcie, by to uczcić. Teraz przejdziemy 14-dniową kwarantannę w hotelu. Może za 14 dni, gdy wrócimy do naszego szpitala, będziemy świętować" - dodał. "Myślę, że to przezwyciężycie" He przekazał również wyrazy wsparcia dla osób zmagających się z wirusem w Polsce. "Polska to silny naród i myślę, że to przezwyciężycie" - ocenił. W całych Chinach od początku pandemii COVID-19 odnotowano ponad 80,8 tys. zakażeń koronawirusem, ale do wtorku szpitale opuściło już ponad 68 tys. osób, które wyzdrowiały. Ponad 3,2 tys. zakażonych pacjentów zmarło. W Changshy stwierdzono 242 przypadki COVID-19 i dwa zgony - wynika z danych państwowej komisji zdrowia. Podczas pracy z pacjentami koronawirusem zaraziło się również wielu lekarzy i pielęgniarek. Komisja informowała w połowie lutego o 1716 infekcjach i sześciu zgonach wśród personelu szpitali.