Przypomnijmy, co premier mówił w minioną środę na konferencji prasowej. - Jeżeli epidemia dotknie granicy 70-75 (przypadków na 100 tys. mieszkańców na 7 dni w skali kraju - red.), to wdrożymy zasady narodowej kwarantanny, czyli również ograniczenia w przemieszczaniu - powiedział Morawiecki na konferencji prasowej. Co to oznacza w praktyce? Gdy premier wypowiadał te słowa, liczba zakażeń była rekordowa i wynosiła 24,7 tys. przypadków. Jednak przez ostatnie dwa dni wskaźniki bardzo poszły w górę. Wczoraj i dzisiaj raportowano już ponad 27 tysięcy. Na razie średnia liczba zakażeń koronawirusem w Polsce w ciągu siedmiu dni wzrosła do prawie 22 tys. To niemal 57 przypadków na 100 tysięcy mieszkańców. Innymi słowy, jeśli obecny poziom utrzyma się co najmniej przez 5-6 dni do połowy przyszłego tygodnia, słowa premiera Morawieckiego mogą stać się faktem. Nie można też wykluczyć takiego scenariusza, że te wskaźniki będą w najbliższych dniach rosły jeszcze szybciej. Zobacz też: Zdjęcia płuc nie zostawiają złudzeń W czwartek premier mówił tak: - Jeśli będzie konieczne, wdrożymy narodową kwarantannę za 7 do 14 dni, ale może uda się tego uniknąć. Z kolei rzecznik rządu Piotr Müller przekonywał w środę w "Gościu Wydarzeń" w Polsat News, że "jeżeli w perspektywie siedmiu dni średnia zachorowań będzie wynosiła ok. 29-30 tysięcy, to będziemy musieli przejść do etapu narodowej kwarantanny". Według danych GUS z czerwca tego liczba mieszkańców kraju to 38 mln 354 tysięcy. Oznacza to, że 70 zakażeń na 100 tysięcy mieszkańców to poziom 26 847 zakażeń na dobę.