Premier na początku lipca, namawiając do tego, by Polacy wzięli udział w II turze wyborów prezydenckich, stwierdził, że wirus jest w odwrocie i nie trzeba się już go bać. - Cieszę się, że coraz mniej obawiamy się tego wirusa, tej epidemii i to jest dobre podejście, bo on jest w odwrocie. Już teraz nie trzeba się jego bać. Trzeba pójść na wybory tłumnie 12 lipca - przekonywał szef rządu 1 lipca w Tomaszowie Lubelskim. Zapytany w czwartek 8 października o to, czy nie powinien przeprosić Polaków za to, że przekonywał, że koronawiurs nie jest już groźny, odpowiedział: - Warto popatrzeć na wykres, gdy wirus rzeczywiście w całej Europie i Polsce był w odwrocie. Przypomnijmy sobie sytuację z czerwca. Wtedy likwidowaliśmy praktycznie wszystkie istotne obostrzenia, wtedy gospodarka wracała do życia, wtedy z powrotem otwieraliśmy różne obszary gospodarki, właściwie wszyscy się tego domagali i to było bardzo zasadne. Premier nawiązał też do słów ministra zdrowia Adama Niedzielskiego, który chwilę wcześniej na konferencji prasowej zabierał głos. - Następowało wtedy zmniejszenie baz izolatoriów, zmniejszenie bazy szpitalnej. Widzieliśmy zmniejszenie wykorzystania szpitali jednoimiennych. Jednocześnie w tym właśnie czasie, kiedy wspominałem o tym, że sytuacja jest łagodniejsza, była łagodniejsza zarówno w Polsce, jak i we wszystkich krajach Europy - wyjaśnił. Dodał, że wtedy liczba ozdrowieńców przekraczała liczbę osób zakażonych. - Latem wirus osłabł i niektórzy nawet wnioskowali, że etap drugiej fali nie nadejdzie - zaznaczył.