W środę (2 grudnia) Morawiecki poinformował, że rząd zamówił już 45 mln dawek szczepionki przeciw COVID-19 i dodał, że szczepienia będą darmowe, dobrowolne i dwudawkowe. Szczepienia - zgodnie z informacjami przedstawionymi przez szefa rządu - mają być prowadzone najpierw wśród pracowników służb medycznych, mieszkańców domów pomocy społecznej, zakładów opiekuńczo-leczniczych, żołnierzy oraz osób starszych, powyżej 65. roku życia. "Wszystkie ręce na pokład" Prof. Maria Gańczak została zapytana w Polsat News, czy sama się zaszczepi. - Oczywiście. Myślę, że będę jedna z pierwszych osób, które zdecydują się na to, żeby się zaszczepić. Mamy preparaty, przynajmniej te, które teraz trafią na rynek polski, które są bardzo bezpieczne i skuteczne, a więc wszystkie ręce na pokład i przyczyńmy się do tego, żeby osiągnąć w Polsce odporność środowiskową - odpowiedziała. Epidemiolog została zapytana także o to, ile osób powinno się zaszczepić, ażeby można było mówić o odporności środowiskowej. - Epidemiolodzy, wirusolodzy, specjaliści ds. chorób zakaźnych zastanawiają się, jaki próg tej odporności stadnej występuje, żeby chronić osoby, które nie będą mogły się poddać szczepieniom. Padają różne liczby, ale przedział 70-80 proc. to jest ten, co do którego musimy odnosić odporność środowiskową - powiedziała prof. Gańczak. Jak podkreśliła, wszystko to zależy od danego kraju. - W Wielkiej Brytanii wstępne sondaże opinii publicznej potwierdziły gotowość Anglików do szczepień przeciwko koronawirusowi na poziomie 80 proc. Przypominam, że to kraj, w którym szczepienia przeciw grypie osiągają taki pułap - dodała. W Polsce - zauważyła - przeciwko grypie szczepi się w sezonie 4 proc. społeczeństwa. - To plasuje nas na jednym z ostatnich miejsc w Europie - wskazała. "Populację trzeba będzie przekonać" - Bardzo mało przekonaną do szczepień populację trzeba będzie przekonać, żeby tłumnie ruszyła do szczepień. Musimy mieć na względzie interes społeczny. Jedynie masowe zgłaszanie się do punktów szczepień pozwoli nam na zakończenie może nie epidemii, ale krytycznych przyrostów zakażeń - mówiła. Prof. Gańczak została także zapytana o scenariusz, zgodnie z którym zaszczepi się 30-40 proc. społeczeństwa. - Niestety to nie jest tak, że taniec z wirusem nagle się zakończy, ponieważ koronawirus ma zdolności transmisyjne i on bardzo łatwo się rozprzestrzenia w skupiskach ludzkich. 30-40 proc. szczepionek dla społeczeństwa w zupełności nie wystarczy do tego, żeby osiągnąć to, co zwykle osiągamy np. w szczepieniach dzieci przeciwko odrze, różyczce czy śwince - powiedziała. Jak przypomniała, premier mówił, że szczepienia będą trwały dwa-trzy miesiące. - Nie byłabym taką optymistką. Myślę, że to potrwa co najmniej pół roku, tak też przyjmują rządy innych europejskich krajów. Wtedy też nie będziemy mieć zaszczepionej populacji w granicach 80 proc., ale nawet 60 proc. to będzie wielkie, wielki sukces i wielkie wyzwanie logistyczne - oceniła profesor.