Stan alarmowy - pierwszy stopień stanu wyjątkowego trwa w Hiszpanii od 66 dni podczas których dziennie policja wypisuje ponad 15 tysięcy mandatów. Najczęściej za nieuzasadnione przebywanie na ulicy. Również za próby opuszczenia miasta - dopiero od niedawno można poruszać się między miastami. A także za zbytnie oddalanie się z psem podczas spaceru i bieganie. Niechlubny rekord Jak informuje hiszpańska policja, rekord w otrzymywaniu mandatów pobił mieszkaniec Elche, miasta nieopodal Alicante, który złamał kwarantannę 47 razy. Policja nie podaje, ile pieniędzy z mandatów trafiło do kasy państwa. Wiadomo, że co najmniej 300 mln euro, bo 300 euro wynosi najniższy mandat za łamanie stanu alarmowego. Najwyższy - to 30 tysięcy euro. W pierwszym miesiącu kwarantanny Hiszpanie mogli opuszczać dom tylko aby iść do pracy, do banku, po zakupy albo żeby wyprowadzić psa. Nie można było jeździć rowerem, biegać ani iść na spacer. Nie wolno też było przewozić nikogo samochodem, nawet najbliższych. Wyjątkiem były dzieci i osoby niepełnosprawne. W kraju pozwolono już na komunikację w obrębie regionów, w większości miast otwarto bary i restauracje. Obostrzenia obowiązywać będą co najmniej do 7 czerwca. W nocy hiszpański parlament przegłosował piąte już przedłużenie stanu alarmowego. Dopóki obowiązuje, Hiszpanie będą musieli przestrzegać dyscypliny a przyjeżdżający na Półwysep Iberyjski - przechodzić dwutygodniową kwarantannę. ew