Stan alarmowy został wprowadzony na dwa tygodnie, o jego przedłużeniu zdecyduje parlament. Rząd chce, aby trwał pół roku - dwa razy dłużej niż wiosną, podczas pierwszej fali pandemii. Z założeń rządu wynika, że tym razem stan alarmowy potrwa do 9 maja 2021 r. - Liczę na zrozumienie i poparcie klubów parlamentarnych. Kiedy tylko sytuacja na to pozwoli, odwołamy stan alarmowy - zapewnił premier Pedro Sanchez. Rząd zdecydował też, że każdy autonomiczny region ma prawo ograniczyć wjazd albo całkowicie zamknąć swoje granice dla przyjezdnych z Hiszpanii i innych krajów. Postanowił, że liczba osób biorących udział w spotkaniach nie może przekroczyć sześciu osób. Wyjątkiem są członkowie rodziny. I pozwolił, aby regiony - jeśli chcą - modyfikowały czas trwania godziny policyjnej. Jej wprowadzenia domagała się większość regionów. Od minionej nocy zakaz wychodzenia między 24 a 6 obowiązuje w Madrycie i Walencji. W Katalonii, w której od tygodnia zamknięte są bary i restauracje, godzina policyjna obowiązywać będzie od 22 do 6 rano. Modyfikacji nie wykluczają inne regiony. Decyzję o wprowadzeniu trzeciego w czasach hiszpańskiej demokracji stanu alarmowego podjęto na zwołanym dzisiaj, nadzwyczajnym posiedzeniu Rady Ministrów. Liczba osób u których wykryto koronawirus przekroczyła w Hiszpanii milion (1 046 132), a 34 752 osoby zmarły. Jednak podczas piątkowego wystąpienia premier przyznał, że realna liczba zarażonych może wynosić 3 miliony a zmarłych z powodu COVID-19 - 61 800. W Hiszpanii na 100 tysięcy mieszkańców przypada 368 chorych. Jak poinformował premier, celem przyjętych ograniczeń jest zmniejszenie tej liczby do 25 przypadków na 100 tysięcy mieszkańców. ew