W trakcie trzeciej fazy testów klinicznych szczepionki AstraZeneca doszło do pomyłki w dawkowaniu w przypadku części pacjentów (a konkretnie 2741 z 11 636 ochotników). Okazało się jednak, że skuteczność szczepionki w przypadku tych, którzy otrzymali 1,5 zamiast planowanych dwóch pełnych dawek, wyniosła 90 proc.! Natomiast w przypadku tych, którzy otrzymali dwie pełne dawki, było to 62 proc. AstraZeneca i Uniwersytet Oksfordzki przyznały, że doszło do "szczęśliwej" pomyłki. Część ochotników za pierwszym razem otrzymała pół planowanej dawki (a za drugim już całą). Teraz Pascal Soriot, jeden z szefów AstraZeneca, powiedział Bloombergowi, że potrzebne są dodatkowe badania na mniejszej dawce. AstraZeneca liczy, że dodatkowe testy nie wstrzymają dopuszczenia szczepionki do użytku (w wyższej dawce), ponieważ zakończona trzecia faza i tak spełniła wymagane kryteria. Podczas wspólnej konferencji prasowej premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson oraz główny naukowy doradca brytyjskiego rządu Patrick Vallance - pytani o tę sprawę - zapewnili, że szczepionka "działa" i że cała sytuacja z pomyłką w żadnej mierze nie niepokoi rządu.Mimo że szczepionka AstraZeneca i Oksfordu ma mniejszą skuteczność niż szczepionki Moderny i Pfizera/BioNTech, to jest tańsza i szybsza w produkcji, a także łatwiejsza w dystrybucji - podaje Reuters. (mim)