Sytuacja w niektórych chińskich prowincjach już się poprawia, a liczba nowych wykrywanych infekcji spada - zaznaczył Zhong, specjalista ds. chorób układu oddechowego, który zyskał międzynarodową sławę w związku z walką z epidemią SARS w 2003 roku. Pod koniec stycznia Zhong oceniał w rozmowie z chińskimi dziennikarzami, że punkt szczytowy epidemii prawdopodobnie nadejdzie w ciągu 7-10 dni, a więc w pierwszej dekadzie lutego. "Zakładamy, że moment szczytowy zostanie być może osiągnięty w połowie albo w końcowej części (...) lutego (...) a później nastąpi coś w rodzaju okresu stabilizacji i następnie (epidemia) zacznie słabnąć" - powiedział we wtorek w wywiadzie z agencją Reutera w Kantonie na południu Chin. Zhong ocenił również, że środki kwarantanny zastosowane w mieście Wuhan, ognisku epidemii, były konieczne. Dodał, że Chiny powinny na stałe zakazać handlu dzikimi zwierzętami. ChRL powinna również usprawnić mechanizmy kontroli chorób i pomóc w utworzeniu globalnego systemu wczesnego ostrzegania przed chorobami zakaźnymi - powiedział chiński specjalista. Władze objęły kwarantanną 11-milionowy Wuhan i wiele okolicznych miast w prowincji Hubei, praktycznie odcinając je od świata. Obecnie coraz więcej miast i prowincji poza ogniskiem epidemii wprowadza zaostrzone środki bezpieczeństwa, a w niektórych aglomeracjach znacznie ograniczono mieszkańcom możliwość wychodzenia z domów. Koronawirus z Wuhan może wywoływać groźne dla życia zapalenie płuc. W Chinach patogen zabił już ponad tysiąc osób, zakażonych jest ponad 42 tys. Wirus dotarł również do ok. 30 innych krajów, ale jak dotąd poza Chinami kontynentalnymi odnotowano tylko dwa zgony: w Hongkongu i na Filipinach. Szef Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) Tedros Adhanom Ghebreyesus podkreślił we wtorek, że 99 proc. zakażeń koronawirusem potwierdzono w Chinach. Przestrzegł jednak, że epidemia stanowi "bardzo poważne zagrożenie dla reszty świata".