W piątek południowokoreańska gazeta "Dzung-ang ilbo" poinformowała, powołując się na źródła w Pjongjangu, że w Korei Północnej zanotowano pierwszy przypadek koronawirusa typu 2019-nCoV. Zaraziła się nim mieszkanka północnokoreańskiej stolicy, która niedawno była w Chinach. Jak pisze japońska agencja Kyodo, społeczeństwo Korei Północnej może być bardziej podatne na drastyczne skutki zakażeń koronawirusem z powodu ogólnokrajowych niedoborów w żywności oraz niedostatecznej opieki zdrowotnej. Wszystko przemawiało za defiladą Pod koniec stycznia zdjęcia satelitarne pokazywały wielu żołnierzy koreańskich, ćwiczących na lotnisku na obrzeżach stolicy Pjongjangu. Pojawiły się wówczas spekulacje, że Korea Północna przygotowuje się do zorganizowania dużej defilady wojskowej. Prawdopodobieństwo zorganizowania przez Pjongjang takiej uroczystości było tym większe, że pod koniec zeszłego roku, z powodu zastoju w negocjacjach z USA w sprawie denuklearyzacji Półwyspu Koreańskiego, północnokoreańskie władze odstąpiły od moratorium na testy rakiet balistycznych dalekiego zasięgu i próby jądrowe. Pjongjang ogłosił wtedy, że świat wkrótce ujrzy "broń strategiczną nowej generacji". Eksperci przywoływali z pamięci defiladę z 2018 r., podczas której zaprezentowany został międzykontynentalny pocisk balistyczny Hwasong-15, postrzegany jako zdolny do przeniesienia głowicy nuklearnej w dowolne miejsce na kontynencie amerykańskim. Tym razem jednak, jak zaznacza agencja Kyodo, władze reżimu skupiły się raczej na ochronie przed koronawirusem. Podkreśla się, że sytuacjach takiego zagrożenia Korea Północna reaguje stanowczo i przypomina się, że kraj ten zamknął swoje granice podczas epidemii SARS w latach 2002-2003 oraz wybuchu epidemii eboli w Afryce Zachodniej w 2014 r.