Jak poinformował Müller poniedziałkowe posiedzenie Rządowego Zespołu Zarządzania Kryzysowego pod przewodnictwem premiera Mateusza Morawieckiego dotyczyło nowej odmiany koronawirusa wykrytej w Wielkiej Brytanii. Podtrzymano decyzję o zawieszeniu lotów między Polską a Wielką Brytanią od północy. - W tej sprawie lada moment wyjdzie formalne rozporządzenie - poinformował rzecznik rządu. - Minister zdrowia Adam Niedzielski wydał dyspozycję, żeby każda osoba, która ostatnio wróciła z Wielkiej Brytanii, miała możliwość przeprowadzenia testów na obecność koronawirusa - dodał Müller. Jak zaznaczył rzecznik rządu, w większości zakładów podstawowej opieki zdrowotnej dostępne są szybkie testy antygenowe dla wszystkich tych, którzy mają jakiekolwiek objawy koronawirusa lub są zaniepokojeni tym, że mogą być nosicielami. - To kilkaset tysięcy testów rozdysponowanych do POZ - poinformował. Nowa odmiana wirusa w Polsce? Müller przekazał także, że nie ma potwierdzonej obecności nowej odmiany wirusa w Polsce. - Specjaliści wskazują, że jest to możliwe - dodał jednocześnie. - Jak również wskazywali medycy - te informacje medyczne, które zostały przedstawione - na ten moment wszystko wskazuje na to - chciałbym podkreślić, że tej pewności jeszcze nie ma - ale wszystkie sygnały ze strony medyków wskazują na to, że szczepionka, która jest przygotowana również działa na te odmianę. Aczkolwiek czekamy jeszcze na ostateczne potwierdzenie ze strony firmy, która produkowała tę szczepionkę - powiedział rzecznik rządu. - Z informacji medycznych, które zostały przekazane (wynika, że) ta odmiana wirusa od jakiegoś czasu już jest niestety w Europie. Z racji tego, że nie ma pełnych informacji w tej chwili zawieszamy loty, ale każdy, kto wrócił Wielkiej Brytanii może być poddany testom - dodał. Müller zaznaczył, że przybycie każdej osoby do Polski jest odnotowywane. "Są kwestionariusze lokalizacyjne, są również informacje w ramach nadzoru epidemicznego; każda taka osoba może być poddana nadzorowi epidemicznemu" - mówił. Według rzecznik rządu o wiele większym wyzwaniem niż przyloty z Wielkiej Brytanii do kraju jest przestrzeganie aktualnych obostrzeń obowiązujących na terenie kraju. - Dziesiątki tysięcy osób, które są aktualnie chore w Polsce, stanowi większe ryzyko, jeżeli nie będą przestrzegały obostrzeń niż osoby w tej chwili przybywające z zagranicy - stwierdził. "Bardzo poważne ryzyko trzeciej fali" Rzecznik rządu przestrzegał w rozmowie z dziennikarzami grozi nam trzecia fala zakażeń koronaworusa. - I stąd też decyzja o wprowadzeniu obostrzeń od 28 grudnia w szerszym zakresie - zapewnił. Mówił, że obecnie mamy ok. 10 tys. nowych, wykrytych zachorowań dziennie, ale prawdopodobnie jest ich więcej, bo nie wszystkie osoby zgłaszają się na badania. - W związku z tym istnieje bardzo poważne ryzyko trzeciej fali, która mogłaby osiągnąć poziom nawet 50-60 tysięcy osób dziennie, co oznaczałoby niewydolność służby zdrowia - powiedział Müller. Przekazał też, że zakaz lotów z Wielkiej Brytanii, z uwagi na wykrycie nowej odmiany koronawirusa, na razie będzie obowiązywał do odwołania. - Formalnie rozporządzenie będzie zapewne wyznaczało jakąś datę, ale ona ma charakter formalny, natomiast do odwołania ta decyzja jest podjęta - zaznaczył rzecznik rządu. Kwarantanna graniczna? Nie ma planów Müller pytany podczas konferencji prasowej, czy są przewidziane inne restrykcje dla podróżujących z Wielkiej Brytanii, m.in. kwarantanna, podkreślił, że "Polska nie ma bezpośredniej granicy z Wielką Brytanią, część osób może przemieszczać się przez inne kraje Unii Europejskiej". - Nie planujemy na ten moment wprowadzania kwarantanny granicznej z innymi krajami UE. Ta kwarantanna zostanie wprowadzona 28 grudnia, zgodnie z przygotowanym rozporządzeniem - oświadczył rzecznik rządu. "Mówimy o ograniczeniu na poziomie kilkunastu godzin" Rzecznik odniósł się również do pytań dziennikarzy dotyczących wątpliwości związanych z podstawą prawną obostrzeń w Sylwestra. Müller przyznał, że opinii takich jest wiele, ale porównał sposób wprowadzenia sylwestrowych obostrzeń do tych, które wprowadzono wiosną. - Jest wielu prawników, jest wiele opinii niestety w tym zakresie. Podobne obostrzenia obowiązywały wiosną tego roku, i były w o wiele szerszym zakresie wydawane na podstawie tych samych przepisów prawa - zaznaczył podczas konferencji prasowej. Jak dodał, "wtedy na tej podstawie wydawaliśmy rozporządzenie dotyczące ograniczenia przemieszczania się na terenie Rzeczypospolitej przez wiele dni". - W tej chwili mówimy o ograniczeniu na poziomie kilkunastu godzin - zauważył. Rzecznik rządu wyraził przekonanie, że "większość osób, bez względu na to, czy byłyby takie ograniczenia wprowadzone formalnie - a będą wprowadzone, dzisiaj jeszcze będzie wydane rozporządzenie - też zachowałby się w sposób rozsądny, nawet gdyby takie ograniczenie nie było formalnie wprowadzone". - W związku z tym apeluję przede wszystkim o odpowiedzialność w tym okresie. Zresztą to jest apel przede wszystkim profesorów medycyny, specjalistów wirusologii, epidemiologii oraz wszystkich ludzi, którzy znają się na kwestiach związanych z rozwojem epidemii - apelował. Loty specjalne z Wielkiej Brytanii? Był też pytany o ewentualne zwiększenie liczby samolotów, którymi mogliby wrócić do kraju Polacy mieszkający w Wielkiej Brytanii oraz o poddawanie się przez nich szybkim testom na COVID-19. - Nie będziemy zwiększać skali lotów specjalnie z Wielkiej Brytanii w tej chwili. Te loty, które zostały zaplanowane, ci którzy planowali dzisiaj wrócić, będą mogli wrócić tymi lotami - poinformował. Powtórzył, że tacy przybysze będą "mogli skorzystać z szybkiej ścieżki testów". - Natomiast pozostałe loty zostaną zawieszone od północy (z poniedziałku na wtorek) - przypomniał. Dopytywany o możliwości przeprowadzenia "szybkich testów" na lotniskach, co jest praktykowane w niektórych krajach, rzecznik rządu odparł: "W tej chwili, jest możliwość poddania się testom) w miejscu zamieszkania przede wszystkim, (...) czy w miejscu przylotu". - Dotyczy to również osób, które już przyleciały. Dzisiaj tylko niewielka część osób przyleci - tych, które od ostatnich kilkunastu dni, kiedy - jak szacujemy - od momentu, kiedy najprawdopodobniej pojawiła się ta odmiana (koronawirusa) - wyjaśniał. Według niego, "przede wszystkim należy się skupić" na osobach, które przyleciały wcześniej. - Na tych, (którzy przylecą) dzisiaj oczywiście też, natomiast nie zamykamy oczu na te osoby, które przyleciały wcześniej. I stąd właśnie ta decyzja o tym, aby w powszechnym, bezpłatnym systemie, te osoby mogły poddać się testom, w poczuciu odpowiedzialności za swoje rodziny i swoich najbliższych - zaznaczył Müller.