"Jestem od kilku dni w biurze, nocuję tu, w zasadzie nie wiem, jaki dzień dzisiaj. Szczerze powiem, jestem w piekle. Bo mamy przeciwnika, który jest niezidentyfikowany" - mówi w kontekście walki z koronawirusem, w wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej", Jarosław Pinkas, szef Głównego Inspektoratu Sanitarnego. Według Pinkasa "niezidentyfikowanym przeciwnikiem" nie jest sam wirus tylko "panika, niepokój, brak rozsądku i rozwagi. Oraz złe emocje". Szef GIS zarzuca mediom, że "epatują tym, co się dzieje teraz we Włoszech", a to jego zdaniem, wzbudza panikę. Pytany o wykupione ze sklepów maseczki ochronne, mówi, że one "nie są przeznaczone dla osób zdrowych". Dodaje, że maseczek nie ma ani prezydent Andrzej Duda, ani Kancelaria Prezydenta. Pinkas przekonuje, że koronawirus podobny jest do grypy i działa na niego alkohol. "Jest bardzo cenny, jeśli chodzi o higienę rąk. Jestem daleki od zachęcania do picia" - mówi. Zapewnia jednak, że w Agencji Rezerw Materiałowych mamy "zapas maseczek i innych materiałów". "Koronawirus stał się elementem rozgrywki politycznej, co jest kuriozalne" - uważa rozmówca "DGP". Dopytywany o to, kto próbuje go w ten sposób rozgrywać, zapewnia, że "strona rządowa prowadzi racjonalną politykę. "Kiedy mówimy, że się przygotowujemy, to opozycja od razu: 'A co żeście zrobili?'. Aż się boję to powiedzieć, ale powiem: wielu polityków, którzy posługują się koronawirusem jako elementem gry politycznej, powinno sobie włożyć lód do majtek. Są rzeczy, których się nie robi, bo one służą tylko partykularnym interesom, a Polska to coś więcej" - mówi. Więcej w "Dzienniku Gazecie Prawnej".