We wtorek (13 października) wicepremier Jacek Sasin przyznał, że podczas walki z epidemią koronawirusa "występują problemy". Według niego jednym z nich jest "zaangażowanie personelu medycznego i lekarzy". - Niestety występuje taki problem jak brak woli części środowiska lekarskiego; chcę to podkreślić wyraźnie, części. Oczywiście bardzo wielu lekarzy, pielęgniarek, personelu medycznego z wielkim poświęceniem wykonuje swoje obowiązki, ale część tych obowiązków wykonywać nie chce - mówił. Jak ocenił, wynikać to może ze strachu przed epidemią. - Naturalny, ludzki strach, ale on w środowisku lekarskim nie powinien występować - podkreślił wicepremier. "Jest mi przykro jako człowiekowi i lekarzowi" Wypowiedź wicepremiera Sasina komentowali lekarze goszczący w programie "Debata Dnia". Reumatolog Bartosz Fiałek przyznał, że "jest mu przykro, jako człowiekowi i lekarzowi, który codziennie poświęca się, aby ratować życie Polek i Polaków". - Tak wysoki rangą urzędnik powiedział, że "nie jesteśmy zaangażowani". Jeśli o to chodzi, 31 października będę miał całodobowy dyżur na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym, aby pomóc kolegom i koleżankom ze szpitala powiatowego - mówił. Zdaniem Fiałka członkowie obecnego rządu "nie są osobami, które będą przepraszać" za swoje słowa. - Ale nie oczekuję na przeprosiny, lecz na to, że dzięki naszemu heroizmowi i wykonywaniu zawodu lekarza oraz innych zawodów medycznych, społeczeństwo i historia ocenią nas pozytywnie - stwierdził. "Słowa były kolokwialne, nieprecyzyjne i troszkę złośliwe" Natomiast pediatra Michał Cieślak ocenił, że "czuł się, jakby ktoś strzelił mu w twarz". - Wicepremier rzucił takie hasło, ale nie zaznaczył, jaka część środowiska się "nie angażuje". (Nie dodał), o co mu chodzi, a przede wszystkim, co znaczą jego słowa. Były kolokwialne, nieprecyzyjne i troszkę złośliwe - ocenił. Według niego wypowiedź Sasina zrównoważyłoby, gdyby stwierdził, że "większość posłów nienależycie angażuje się w swoje obowiązki". Program "Debata Dnia" prowadziła Agnieszka Gozdyra.