- Najważniejsze jest to, aby nie zablokował się system opieki szpitalnej nad chorymi na COVID-19 - podkreślił Ernest Kuchar, kierownik Kliniki Pediatrii z Oddziałem Obserwacyjnym Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. - Na sporą liczbę wykrytych zakażeń ma wpływ ogromna liczba wykonanych testów - zauważył. - Natomiast znacznie bardziej istotne jest, ile osób z powodu COVID-19 przebywa w szpitalach, ile osób jest podłączonych pod respiratory, ile osób umiera. To są krytyczne wartości - zwrócił uwagę Kuchar. "To jest wąskie gardło systemu" Najważniejsze - zdaniem eksperta - jest odpowiednie przygotowanie i doposażanie szpitali. - To jest wąskie gardło systemu - podkreślił. - Cały problem z koronawirusem polega na tym, że jest to patogen na tyle zjadliwy, iż chorzy w znacznie większym odsetku, niż przy innych wirusach układu oddechowego, wymagają pomocy szpitalnej, włącznie z pobytem na oddziałach intensywnej terapii - zaznaczył dr Kuchar. - Przy wielu zachorowaniach SARS-CoV-2 może nam zablokować system ochrony zdrowia. A relatywnie najmniej jest łóżek i stanowisk na oddziałach intensywnej terapii - podkreślił. Ekspert: Efekty obostrzeń będą widoczne z dwa tygodnie - W związku z okresem wylęgania choroby zakaźnej efekty działań widzimy z opóźnieniem, w przypadku nowego koronawirusa - z jedno lub dwutygodniowym opóźnieniem - zauważył ekspert. - Dwa tygodnie od wprowadzenia pierwszych poważniejszych obostrzeń powoli mijają, miejmy nadzieję, że efekty będą zauważalne. A na efekty obostrzeń, które teraz wprowadzono, poczekamy kolejne dwa tygodnie - dodał. "Pandemia może zacząć wygasać dopiero w maju lub czerwcu" Nawet jednak, jeżeli jesienią czy zimą zachorowań wymagających hospitalizacji będzie mniej, nie będzie to jeszcze oznaczać, że koronawirus został pokonany - podkreślił. - Fala zachorowań może zacząć wygasać dopiero w maju lub czerwcu przyszłego roku, tak jak w tym roku, kiedy spadek zachorowań notowaliśmy późną wiosną - powiedział dr Kuchar.