Emilewicz była pytana o konsekwencje dla gospodarki w związku z epidemią koronawirusa w czwartek w Poznaniu."Polska gospodarka oparta na małych i średnich firmach, które nie miały swoich parków produkcyjnych ulokowanych w Chinach, paradoksalnie na tego typu kryzysie może skorzystać" - oświadczyła. Za te słowa została skrytykowana w mediach społecznościowych.Odniosła się do nich w piątek na antenie TVN24. Przekazała, że rząd "zastanawia się nad konsekwencjami" epidemii. "Spotykamy się z branżami, dlatego, że przerwane zostają pewne łańcuchy wartościowych dostaw (na rynku międzynarodowym - red.), to także ma wpływ na gospodarkę Polski. Jeśli ktoś się poczuł urażony moją wypowiedzią, to chciałabym przeprosić" - powiedziała Emilewicz. "To, na co zwracamy uwagę to to, że koronawirus jest tragedią dla ofiar i dla ich rodzin, że jest to wyzwaniem dla administracji publicznej, dla rządu, dla służb sanitarno-epidemiologicznych. Tutaj staramy się robić wszystko, aby zapobiegać i być dobrze przygotowanym" - tłumaczyła minister w rozmowie z TVN24.Emilewicz stwierdziła, że trudno dzisiaj przewidywać konsekwencje koronawirusa, ale "paradoksalnie dzisiaj nie mówimy, że będzie to armagedon dla polskiej gospodarki, według bardzo wstępnych szacunków".