Podczas kościelnych uroczystości nadal obowiązuje noszenie masek oraz utrzymywanie dystansu społecznego. Duchowni z Ziemi Świętej przyznają jednak, że niewielkie grupy wiernych, które mogą uczestniczyć w nabożeństwach, to dla nich znak, że nadchodzą zmiany na lepsze. - W zeszłym roku na Drodze Krzyżowej było nas zaledwie czterech. Dzisiaj nie ma jeszcze co prawda pielgrzymów z zagranicy, ale są już miejscowi chrześcijanie - mówi jeden z arabskich franciszkanów. Duchowni mówią też, że ludzie mniej niż przed rokiem obawiają się o przyszłość. Polski dominikanin z Jerozolimy ojciec Łukasz Popko podkreśla, że koronawirus nie jest już jedynym tematem w Izraelu. - Czytałem dzisiaj gazety. COVID-19 nie zajmuje już pierwszych stron gazet. Pojawiają się informacje bardziej poboczne, związane z polityką czy świętami. Nie mówi się już o zachorowaniach, przepełnionych szpitalach - dodaje dominikanin. Dla chrześcijan życie nie wróciło jednak jeszcze do normalności. Na Zachodnim Brzegu tempo szczepień wciąż jest wolne, dlatego izraelskie władze w tym roku wydały jedynie pięć tysięcy pozwoleń na wjazd do Jerozolimy na wielkanocne uroczystości. Większość tych pozwoleń dostali arabscy prawosławni chrześcijanie, którzy dopiero za miesiąc świętować będą Wielkanoc. Szacuje się, że w Izraelu i Autonomii Palestyńskiej mieszka około 200 tysięcy chrześcijan. Do Kościoła katolickiego należy około 32 tysięcy łacińskich katolików, 11 tysięcy maronitów oraz grupa koptów.