"GW" napisała we wtorek, że jak wynika z dokumentów do których dotarła, "to premier Mateusz Morawiecki zlecił KGHM kupno maseczek, których certyfikaty okazały się nic niewarte. I to rząd za nie zapłaci". Michał Dworczyka stwierdził Programie I Polskiego Radia, że "to nieprawdziwe informacje". Zaznaczył, że "rząd i kancelaria premiera miały bardzo duży udział w zakupie sprzętu ochronnego". "Mamy bardzo krótką pamięć, nie pamiętamy, co się działo w marcu, jak był problem ze sprzętem ochronnym i była podejmowane działania ekstraordynaryjne, żeby ten sprzęt pozyskać" - mówił. Niestety - powiedział szef KPRM - "wśród podmiotów, które dostarczały sprzęt, znalazły się na dziesiątki milionów sztuk niewielkie partie sprzętu, który nie spełniał parametrów". "Były tam sfałszowane certyfikaty jakości albo inne problemy, które zostały ujawnione po badaniach zleconych przez rząd" - powiedział Dworczyk. Co się działo z wadliwym sprzętem? Według niego sprzęt niespełniający wymogów "został zatrzymany, a pozostał sprzęt pełnowartościowy, który został rozdysponowany do szpitali, domów pomocy społecznej i innych podmiotów, które mogły walczyć z epidemią". "Polska poradziła sobie z tym wyzwaniem szybko i dobrze na tle innych krajów, dzięki zaangażowaniu różnych spółek Skarbu Państwa, w konsekwencji wydanych decyzji o zakupie sprzętu ochronnego przez premiera Mateusza Morawieckiego dla Lotosu czy KGHM" - dodał. Publikacja "GW" "GW" napisała we wtorek o sprawie sprzętu ochronnego zamówionego przez państwowe koncerny KGHM i Lotos, który dostarczony został do Polski 14 kwietnia na pokładzie największego samolotu świata Antonowa-225 Mrija - maszynę na lotnisku witali premier Mateusz Morawiecki i minister aktywów państwowych Jacek Sasin. "GW" podawała wcześniej, że "ściągnięte przez KGHM maseczki tak naprawdę kupiła w Chinach spółka Quantron SA". Chodzi o co najmniej 1,35 mln maseczek za ok 8 zł za sztukę, a takie same maseczki można kupić w dyskontach za niecałe 2 zł - pisze "GW" dodając, że Quantron "sprowadzał dla KGHM również maski filtrujące FFP2 i FFP3". "GW" podała, że teraz zdobyła "dokumenty świadczące o tym, że miedziowy kombinat działał na pilne zlecenie rządu". Przytacza fragment pisma z poleceniem premiera Morawieckiego zakupu m.in. produktów leczniczych i wyborów medycznych oraz surowców, które mogą być wykorzystane do przeciwdziałania COVID-19, które miało trafić do prezesa KGHM 2 kwietnia. Według "GW" "szef rządu zastrzegł, że od tego polecenia nie przysługuje odwołanie" i "tłumaczył, że poniesione w Chinach koszty zostaną KGHM zrefundowane z budżetu państwa". Gazeta przypomina, że minister zdrowia Łukasz Szumowski stwierdził, że "maseczki, które też przyjechały z Chin, duża ich partia, zakupiona przez jedną ze spółek, nie spełniają norm", a jego zastępca Janusz Cieszyński powiedział w poniedziałek "Dziennikowi Gazecie Prawnej": "KGHM przekazał maski do Agencji Rezerw Materiałowych. My przebadaliśmy maski, które otrzymaliśmy z Agencji; 30 kwietnia wieczorem zapadała decyzja o tym, że wstrzymujemy ich dystrybucję. Nie trafiły do odbiorców".