Radia i telewizje bez przerwy aktualizują dane o postępach COVID-19 na świecie; szczególnie wiele mówią o sąsiadujących z Francją Włoszech. Tymczasem w normandzkiej wiosce Branville, gdzie w ośrodku wypoczynkowym w piątek umieszczono około 30 Francuzów ewakuowanych z Wuhanu, doszło do protestów mieszkańców i wczasowiczów, których próbowali uspokoić przedstawiciele władz sanitarnych i prefekt departamentu Calvados. "Epidemia? Przygotowujemy się na nią". "Nowe przypadki zakażenia koronawirusem we Francji są bardzo prawdopodobne" - oświadczył w niedzielę Veran. Nawiązując do wzrastającej liczby zakażeń we Włoszech, minister dodał: "Epidemia? Przygotowujemy się na nią". Zapewniał, że pragnie by "w razie dotarcia epidemii do Europy", Francja "była w pełni operacyjna". I zapowiedział zwiększenie liczby laboratoriów mających testy do diagnozowania, "tak by możliwe było wykonanie wielu tysięcy analiz dziennie", a nie 400 jak dotychczas. Minister podkreślił, że obecnie we Francji przebywa tylko jeden chory, hospitalizowany w Lyonie, a jego stan "nie wzbudza niepokoju". Oprócz 80-letniego turysty chińskiego, który umarł w paryskim szpitalu, "wszyscy inni wyzdrowieli i nie stanowią zagrożenia" - cytuje ministra dziennik "Le Parisien". Mieszkańcy Branville: Nikt nie pytał nas o zdanie W piątek na paryskim lotnisku im. Charles’a de Gaulle’a wylądował samolot z pasażerami wywiezionymi z Wuhanu. Było wśród nich 30 osób narodowości francuskiej, które natychmiast przewieziono do ośrodka wypoczynkowego Normandy Garden w Branville (departament Calvados w Normandii). Poddani 14-dniowej kwarantannie zajmują oni tylko część ośrodka, odgrodzeni od wczasowiczów, z których wielu uznało, że "ta izolacja jest niewystarczająca". Niektórzy już w piątek wrócili do domów, choć turnus kończył się w sobotę. Również mieszkańcy Branville wyrażali niezadowolenie z powodu wybrania ich miejscowości na kwarantannę. W sobotę ich niepokoje próbował uspokoić prefekt departamentu Philippe Court i dyrektorka normandzkiej Regionalnej Agencji Zdrowia Christine Gardel. Jednak jeszcze w niedzielę mieszkańcy Branville mówili reporterom radiowym i telewizyjnym, że "są pełni niepokoju" i skarżyli się, że "nikt nie pytał ich o zdanie". Z Paryża Ludwik Lewin