Kilkuset katolików zebrało się w niedzielę przed katedrami w Bordeaux i Tuluzie, aby domagać się powrotu mszy świętej w kościołach. To kolejna niedziela protestów katolików, którzy również w ubiegłym tygodniu w wielu francuskich miastach wyrazili swój sprzeciw wobec zakazu władz. Władze od 3 listopada zdecydowały się zakazać celebrowania mszy z udziałem wiernych z powodu pandemii koronawirusa. "Ograniczacie nasze ciała, ale nigdy nie zamkniecie naszych dusz" oraz "Dla nas Msza Święta jest niezbędna. Potrzebujemy tego natychmiast i teraz" - z takimi transparentami katolicy stali i modlili się pod kościołami. Klęcząc w cieniu katedry Świętego Andrzeja w Bordeaux ponad 300 wiernych odmawiało różaniec, śpiewało pieśni i odmawiało modlitwy pod nadzorem patroli policji, które pilnowały przestrzegania obostrzeń sanitarnych. "Nasza wolność wyznania została nam odebrana. Musimy uczestniczyć we mszy, aby w pełni żyć naszą wiarą"- powiedziała agencji AFP studentka z Tuluzy Marie-Clemence Bourgeois. "Ten zakaz jest nonsensem. Środki sanitarne mogą być wdrażane i przestrzegane w kościołach" - stwierdziła z kolei Elisabeth Blanchet, studentka, która założyła z czterema przyjaciółmi stowarzyszenie "Na rzecz mszy w Bordeaux". "Będziemy tu w każdą niedzielę, o ile nie oddadzą nam mszy" - dodała. 42-letni katolik Thomas Robesson przyszedł demonstrować ze swoją rodziną. Stwierdził, że nie rozumie "logiki rządu". "Autobusy są pełne, metro pełne, supermarkety pełne, ale msze są zabronione?" - pytał. Przed wspólną modlitwą jeden z organizatorów demonstracji poprosił wiernych o wyciągnięcie rąk i oddalenie się od siebie na ich szerokość, aby zachować dystans społeczny. "Mamy prawo do mszy, przywódcy muszą je chronić i nam je zagwarantować" - oświadczył do mikrofonu jeden z demonstrantów w Bordeaux. "Nie jesteśmy państwem w państwie, jesteśmy Kościołem" - podkreślił. Z Paryża Katarzyna Stańko