Stołeczna prefektura zezwoliła na cztery zgromadzenia. Policja wypchnęła demonstrantów z Placu Wagram, używając gazu łzawiącego. Napięcia trwały od południa, głównie po prawej stronie Sekwany. Prefektura zabroniła demonstracji w pobliżu Wagram. Jednak obecność dużej liczby demonstrantów na miejscu zdarzenia, pomimo zakazu, skutkowała aresztowaniem kilku osób, z których wszyscy, według źródła policyjnego, na które powołuje się dziennik "Le Figaro", posiadali jakiś rodzaj broni. Policja spodziewała się 30 tys. osób i rozmieściła wokół Pól Elizejskich znaczące siły bezpieczeństwa. Na miejscu nie zabrakło również motocyklistów tzw. Zmotoryzowanej Brygady Represji Akcji Przemocowych (BRAVM). "Zdrowie to nie buzynes" Według demonstrantów, którzy opublikowali obrazy interwencji policji na portalach społecznościach, policja aresztowała organizatora jednej z demonstracji paryskiej Hadama Traore, znanego aktywistę skrajnej lewicy. Na ulicach, na asfalcie wymalowano napisy: "zdrowie to nie buzynes". Napis nawiązuje do nazwiska byłej minister zdrowia Agnes Buzyn, objętej w piątek dochodzeniem ws. narażania życia ludzi w czasie pandemii koronawirusa. W czasie pochodu manifestanci rzucali petardy lub świece dymne. Grupy demonstrantów powiewały flagami normańskimi, rojalistycznymi lub związanymi ze skrajną lewicą. Demonstranci gwizdali na policjantów. Służby zamknęły kilka linii metra. Do demonstrantów przed budynkiem Rady Stanu dołączyła procesja "żółtych kamizelek".