Jako pierwsza tematem zakażonych koronawirusem członków komisji wyborczych zajęła się opozycyjna stacja CNews. Jednak inne media, w tym zazwyczaj przychylna prezydentowi Macronowi telewizja BFM TV, również zauważają, że część członków komisji wyborczych została hospitalizowana, a stan niektórych jest poważny. "Środki ochronne, żel antybakteryjny, rękawiczki, odstępy między głosującymi nie wystarczyły, aby ochronić przed zakażeniem" - uważa część członków komisji wyborczych cytowanych przez BFM TV. Telewizja ujawniła, że do lekarzy zgłaszają się zakażeni koronawirusem członkowie komisji oraz członkowie sztabów wyborczych kandydatów m.in. z Seine-Saint-Denis, Wersalu, Val d'Oise, Franconville czy Paryża. W Marsylii zaś kilku członków sztabu Martine Vassal z partii Republikanie, w tym sama kandydatka, miało pozytywny wynik testu na koronawirusa, podobnie jak kandydat partii prezydenckiej LREM Yvon Berland oraz mer Nicei Christian Estrosi. "To było szaleństwo" Z kolei deputowany Francji Nieujarzmionej Eric Coquerel stwierdził w rozmowie z agencją AFP, że w podparyskim rejonie Seine-Saint - Denis doszło do "masakry wśród wolontariuszy i aktywistów" "Ponieważ nie ma testów, precyzyjne zidentyfikowanie przypadków jest skomplikowane" - stwierdził Coquerel. Dodał jednak, że u "wielu osób test (na koronawirusa) wypadł pozytywnie", a niektóre mają objawy COVID-19. "Organizacja wyborów w tym czasie to było szaleństwo" - podsumował. Rekordowa absencja Wbrew ostrzeżeniom ekspertów pierwsza tura wyborów samorządowych we Francji odbyła się w przewidzianym terminie 15 marca, przy rekordowej absencji. Druga została odłożona na czerwiec. Była minister zdrowia Agnes Budzyn, która ustąpiła z urzędu, by starać się o stanowisko mera Paryża, ujawniła, że już 11 stycznia uprzedziła prezydenta Emmanuela Macrona w kontekście koronawirusa o "nadchodzącym z Chin tsunami", a 30 stycznia ostrzegła premiera Edouarda Philippe'a, że wybory samorządowe należy odwołać. Z Paryża Katarzyna Stańko