Ministerstwo Zdrowia podało w sobotę, że badania laboratoryjne potwierdziły 8 510 nowych zakażeń koronawirusem. Resort poinformował również o śmierci 254 osób. "Liczba zakażeń powinna wynosić 20 tys." Specjalista chorób zakaźnych Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego dr hab. n. med. Ernest Kuchar zwrócił uwagę, że "od kilku tygodni obserwujemy rozdźwięk między liczbą zakażeń a liczbą zgonów". - Wiedząc, że śmiertelność koronawirusa wynosi 1, a maksymalnie 2 procent, łatwo zauważyć, że liczba zakażeń nie zgadza się z liczbą zgonów - powiedział. - Liczba zgonów jest zdecydowanie bardziej wiarygodna, bo trudno ją zaniżyć - dodał. Jak wyliczył, jeśli ponad 200 osób zmarło na covid, liczba zakażeń powinna wynosić ponad 20 tys. - Z tego wynika, że wykrywamy tylko niewielki odsetek zakażeń - dodał. Kuchar przyczynę wzrostu zakażeń widzi m.in. w poluzowaniu obostrzeń. - Skoro ograniczenia prowadzą do spadku liczby zakażeń, to ich poluzowanie musi prowadzić do wzrostu. Chodzi o to, żeby ten wzrost był w granicach rozsądku, akceptowalny, ale żeby dało się żyć, bo nie da się wprowadzić lockdownu na rok - zauważył. Kuchar o Zakopanem: Ryzyko na przestrzeni otwartej 20 razy mniejsze Ekspert zwrócił uwagę, że część działań i ograniczeń ma charakter pozorowany. - Jeśli ja widzę ludzi, którzy noszą już nie przyłbicę, a półprzyłbicę, to jest to fikcja, nawet przyłbica nie chroni nas przed zakażeniem koronawirusem - tłumaczył. - Z jednej strony robimy ograniczenia, a z drugiej strony akceptujemy ich pozorne przestrzeganie - powiedział. Zwrócił uwagę, że "w niektórych krajach wprowadzono maseczki chirurgiczne z atestem, w innych państwach ludzie muszą nosić dwie maseczki. A w Polsce jest powszechna zgoda na to, że ludzie udają - noszą maseczki na brodzie, albo noszą przyłbice i półprzyłbice, które kompletnie nic nie dają". Dr Kuchar odniósł się do sytuacji z Zakopanego, gdzie na Krupówkach w miniony weekend turyści tłumnie bawili się na ulicach. - Ryzyko zarażenia na przestrzeni otwartej jest 20 razy mniejsze niż w pomieszczeniach zamkniętych - wyjaśnił. Jego zdaniem "prawdopodobnie więcej zakażeń jest w autobusach, supermarketach i centrach handlowych, gdzie ludzie niedokładnie przestrzegają obostrzeń, a gdzie stężenie wirusa jest wielokrotnie większe". Przytoczył badania japońskich naukowców, którzy oszacowali, że do siedmiu na osiem zakażeń dochodzi właśnie w pomieszczeniach zamkniętych. Nie czekaj do ostatniej chwili, pobierz za darmo program PIT 2020 lub rozlicz się online już teraz!