- Już od sześciu, siedmiu miesięcy powtarzamy, że testowanie jest jedynym sposobem na to, żeby dotrzeć do jak największej liczby zakażonych osób i tu się nic nie zmieniło. Musimy sobie tylko życzyć, żeby testowanie było na coraz większą skalę, ponieważ my od strony laboratoryjnej, od strony instytucjonalnej - jako osoby odpowiedzialne za wykonywanie tych testów - tak naprawdę mamy bardzo duże możliwości i stajemy na wysokości zadania - mówił prof. dr hab. n. med. Krzysztof Książek z Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu i jednocześnie kierownik uniwersyteckiego laboratorium, w którym wykonywane są testy na obecność koronawirusa. Do 20 proc. wyników dodatnich Profesor zaznaczył, że laboratoria są przygotowane na wykonywanie dużej liczby testów. - Są także ludzie, którzy potrafią to robić i którzy robią to coraz lepiej - bo te kilka miesięcy też nas wiele nauczyło - wskazał. - Natomiast to, co jest najistotniejsze, i to, na co wszyscy zwracamy uwagę, to kwesta skali i dobór grup, które podlegają testowaniu. Obecnie, szczególnie w ostatnich tygodniach, obserwujemy stały wzrost liczby próbek, które do nas trafiają i to ewidentnie jest związane z kierowaniem na badanie przez lekarzy rodzinnych. Dostrzegalne jest także to, że wzrósł odsetek próbek dodatnich - na samym początku pandemii, w marcu, w kwietniu, mieliśmy wykrywalność na poziomie do 5 proc., a teraz - i to się już staje niemalże regułą - mamy do 20 proc. wyników dodatnich - tłumaczył. Duże bezobjawowe skupiska Profesor wskazał, że z jednej strony wzrost pozytywnych wyników testów świadczy o tym, że lekarze w sposób dość celowy i trafny kierują na testy pacjentów. - Z drugiej strony należy zauważyć, że kierowani na badania są przede wszystkim pacjenci objawowi - a to, co od strony epidemiologicznej cały czas tutaj waży, to wciąż duże grupy, duże skupiska, które w przeważającej mierze są bezobjawowe - powiedział. - My od dłuższego czasu, żeby nie powiedzieć od zawsze, nie testujemy w sposób przesiewowy. Ten przesiew dotyczy wybiórczo pacjentów np. w szpitalach. Natomiast w Polsce nie testujemy przesiewowo w sposób systemowy, czyli zakład po zakładzie, szkoła po szkole. Do tego modelu nie doszliśmy - dodał. Testy na masową skalę Ekspert wskazał, że w jego opinii system opieki zdrowotnej musi iść w kierunku wykonywania testów na obecność koronawirusa na masową skalę. - Musimy iść w stronę masowości testów i równocześnie jak najwyższego udoskonalenia badań. Szczególnie zależy nam na testach o wysokiej wiarygodności, zaopatrzonych we wszystkie możliwe kontrole, od kontroli pobrania wymazu, przez kontrolę izolacji RNA oraz pozytywnych i negatywnych kontrolach PCR. Tego typu testy ułatwiają interpretację wyników i ograniczają liczbę wyników wątpliwych. Minimalizują także ryzyko wydania wyniku fałszywie ujemnego - mówił. - Liczy się także czas trwania reakcji - oczywiście, zależy nam w tym kontekście na testach trwających jak najkrócej. Są na rynku, faktycznie, metody testowania molekularnego, w których przypadku wynik pojedynczej próbki można uzyskać nawet w czasie godziny. Nie zawsze jednak wynik taki jest w 100 proc. pewny, gdyż metody te często cechują się znacząco mniejszą czułością niż metody klasyczne. I są do tego dużo droższe. Mamy w tym już pewne doświadczenie, które mówi, że nie zawsze coś, co jest robione bardzo szybko, jest czymś, co jest robione dobrze - zaznaczył. Chcesz wiedzieć więcej na temat pandemii koronawirusa? Sprawdź statystyki: Polska na tle świata Sytuacja w poszczególnych krajach Wskaźniki w przeliczeniu na milion mieszkańców