Minister Adam Niedzielski opublikował we wtorek na Twitterze wykres ilustrujący liczbę i dynamikę zakażeń koronawirusem. "Odwrócenie tendencji staje się faktem. Dzisiejszy wynik - 5178 nowych zakażeń - jest o ponad 1 tys. większy niż tydzień temu" - podkreślił. Niedzielski zwrócił uwagę, że trend dla tygodniowej stopy wzrostu zakażeń jest dodatni pierwszy raz od połowy listopada, nie licząc, jak to ujął, "anomalii postświątecznej". Sutkowski uznał te słowa za wypowiedziane "dla dobra sprawy". - Mam wrażenie, że minister w ten sposób przestrzega, ostrzega społeczeństwo. W tej chwili nie można jeszcze mówić o wyraźnym trendzie. Aby ocenić, czy tendencje wzrostu zakażeń będą stałe, trzeba bacznie obserwować sytuację przez najbliższe dni. Oczywiście wzrost może nastąpić. Stanie się tak, jeżeli samba na Krupówkach będzie normą. Miejmy nadzieję, że będzie jedynie epizodem - powiedział Sutkowski. Zdaniem lekarza rodzinnego w przychodniach nie widać kolejek osób z objawami, które chcą się testować. - Od ok. 1,5 miesiąca te liczby są stałe. Każdy lekarz rodzinny ma danego dnia kilku takich pacjentów - czasami dwóch, czasami trzech, a czasami sześciu. Lawiny takich zgłoszeń jednak obecnie nie ma - powiedział Sutkowski. "Kolejna fala epidemii nie jest nam potrzebna" W jego ocenie pewne wzrosty, które w tej chwili obserwujemy, wynikają głównie ze społecznego rozluźnienia. - Szkoły mocno na to nie wpłynęły. Na szczęście. Społeczeństwo jest jednak zmęczone rygorami i obostrzeniami. To widać. Do tego jest koniec lutego, czyli końcówka zimy. Wówczas dużo czasu spędzamy w pomieszczeniach zamkniętych. Do tego nasza odporność po tych kilku miesiącach jesieni i zimy jest obniżona - mówił lekarz. Zdaniem Sutkowskiego efekty poluzowania obostrzeń od 12 lutego zobaczymy za ok. 10 dni. - Można luzować obostrzenia, ale to wymaga jasnych zasad sanitarnych. Mam nadzieję, że z każdym kolejnym dniem będzie z tym lepiej niż w ostatni weekend. Minister Niedzielski też tymi apelami chce trafić do ludzi. Tak, aby zrozumieli, że ostatnią rzeczą, która jest nam potrzebna, to kolejna fala epidemii - zakończył Sutkowski.