"Przy tak wysokim stopniu ochrony pierwszą dawką korzyści wynikające z ograniczonej podaży szczepionki można zmaksymalizować poprzez odroczenie podawania drugiej dawki do czasu, gdy wszyscy członkowie priorytetowych grup otrzymają co najmniej jedną dawkę" - piszą dr Danuta Skowronski z Centrum Kontroli Chorób Kolumbii Brytyjskiej w Vancouver i dr Gaston De Serres z Instytutu Zdrowia Publicznego w Quebec w liście opublikowanym w środę w czasopiśmie naukowym "The New England Journal of Medicine". Badacze tłumaczą, że o ile może istnieć niepewność, jak długo trwa zdobywana dzięki szczepionce odporność na COVID-19, to podanie drugiej dawki w zalecanym czasie, czyli w przeciągu trzech tygodni od pierwszego zastrzyku, w krótkim okresie zapewnia niewielkie korzyści. Jednocześnie skupienie się na podawaniu drugiej dawki sprawi, że niektórzy pacjenci nie otrzymają nawet pierwszej porcji preparatu - argumentują Skowronski i De Serres. "Kwestia bezpieczeństwa narodowego" "Biorąc pod uwagę obecny niedobór szczepionek, odroczenie podawania drugiej dawki jest kwestią bezpieczeństwa narodowego i jeżeli problem zostanie zignorowany, to z pewnością odnotujemy tej zimy tysiące związanych z COVID-19 zgonów i hospitalizacji, których można by było uniknąć poprzez pierwszą dawkę szczepionki" - podkreślają autorzy listu. Skuteczność po drugiej dawce niewiele większa Skowronski i De Serres cytują badania, według których skuteczność szczepionki Pfizer/BioNTech wynosi po podaniu obu dawek 94,8 proc. U osób, które przyjęły tylko jedną dawkę, współczynnik ten wyliczono na 52,4 proc. Kanadyjscy badacze zwracają jednak uwagę, że wartość ta została oszacowana na podstawie analiz zachorowań tylko w dwóch pierwszych tygodniach po zrobieniu pierwszego zastrzyku, a - według badań przedstawianych przez Pfizera podczas procesu zatwierdzania szczepionki w USA - odporność po tym czasie nadal wzrasta. Skuteczność ochrony u osób, które przyjęły tylko jedną dawkę co najmniej dwa tygodnie wcześniej wynosi 92,6 proc. - zaznaczają Skowronski i De Serres. Jak podaje agencja Reutera, Pfizer odpowiedział na artykuł, zaznaczając, że firma nie przebadała jeszcze efektów alternatywnego dozowania szczepionki, a decyzja o konkretnym harmonogramie robienia zastrzyków zawsze leży w gestii krajowych władz medycznych.